"Bieber nowym uczniem?! WTF?!"
Obudziły mnie promyki słoneczne wpadające do mojego pokoju. Przetarłam powoli oczy i spojrzałam na zegarek. Była godzina 7:30 a na 9:00 muszę już być w szkole,ponieważ dzisiaj jest rozpoczęcie roku szkolnego. Przed wakacjami dyrektor coś wspominał,że w nowym roku będziemy mieli w szkole nowego ucznia. Pytaliśmy jak się nazywa,skąd jest itd.,ale on oczywiście nie chciał nic powiedzieć. Tak więc nie pozostało mi nic innego jak wygramolić się z łóżka. Tak też zrobiłam. Założyłam na nogi kapcie i podeszłam do swojej wcale nie małej,szafy. Otworzyłam ją i szukałam czegoś co może się nadać na rozpoczęcie roku. Ugh....jak ja nienawidzę tego typu uroczystości. Trzeba się tak odstawiać i uważać,żeby się nie upaćkać. Na szczęście w ciągu roku nie ma ich tak dużo. W końcu znalazłam odpowiednie ciuchy, złapałam też jakieś kolczyki,żeby nie było po czym udałam się do łazienki. Po ok. godzinie wyszłam z łazienki gotowa do wyjścia. Zeszłam po schodach na dół i weszłam do kuchni gdzie był mój tata i przygotowywał jajecznicę.
-Dzień Dobry tato.-powiedziałam uśmiechając się i całując go w policzek.
-Cześć córcia.-uśmiechnął się po czym również cmoknął mnie w policzek.
-Mmm...widzę tatusiu,że pichcisz coś dobrego...heh...
-No...przynajmniej się staram...heh..
-Wygląda bardzo apetycznie.
-Cieszę się,że tak uważasz. A tak w ogóle....bardzo ładnie wyglądasz.-powiedział patrząc na mnie
-Taa..dzięki tato,ale wiesz,że ja nie lubię takich strojów.-powiedziałam z wyraźnym obrzydzeniem.
-Tak wiem,że nie przepadasz za taką stylizacją,no ale przecież musisz jakoś wyglądać.
-No właśnie. Nie chcę zrobić z siebie pośmiewiska.-powiedziałam siadając przy stole.
Nagle ze schodów zbiegła moja siostrzyczka pięcioletnia siostrzyczka Scarlett. Wbiegła do kuchni i usiadła przy stole wesoło wymachując nóżkami
-Ceść Siel! - przywitała się ze mną.
-Hej słoneczko!-powiedziałam i pocałowałam małą w policzek.
Po chwili tata skończył smażyć jajecznicę i nałożył jej sobie oraz mi na talerz. Natomiast dla małej przygotował płatki z mlekiem. Scarlett od razu zaczęła jeść ze smakiem. Ja z tatą po chwili również wzięliśmy się do spożywania posiłku.
-Tato...
-Tak?
-Wiesz...jestem strasznie ciekawa kim jest nowy uczeń o którym wspominał dyrektor jeszcze przed wakacjami..-zaczęłam.
-Dzisiaj się wszystkiego dowiesz..-urwał na chwilę a po chwili dodał- pewnie masz nadzieję,że będzie to jakiś przystojniak,prawda?
-Tato...-zmroziłam go spojrzeniem,a on tylko się zaśmiał.
-No co? Nie mam racji? Słuchaj..być może nie jestem dziewczyną,ale jakby nie patrzeć kilkanaście lat byłem żonaty i domyślam się o czym myślą dziewczyny w twoim wieku...
Na wzmiankę o mamie poczułam dziwne ukłucie w sercu,jednak to uczucie po chwili minęło.
-Skoro jesteś taki mądry to może mnie oświecisz,hm?
Mój tata wywrócił oczami i powiedział:
-Proszę cię,nie udawaj,że nie wiesz...ale jeśli tak bardzo chcesz to cię oświecę...dziewczyny w twoim wieku,a przynajmniej większość myśli tylko i wyłącznie o chłopakach. Głównie jak ich poderwać,a ja po prostu chcę,żebyś ....
-Tak,tato...żebym uważała i nie dała się uwieść jakiemuś idiocie...nie bój się..nie jestem taka naiwna na jaką wyglądam. Pamiętasz przecież,że niedawno przeżywałam zawód miłosny i nie chcę przechodzić przez to samo po raz drugi.
-Tak,pamiętam. Właśnie dlatego chcę,żebyś była ostrożna,nie chcę,żebyś znów cierpiała.
-Spokojnie tato...ta przygoda wiele mnie nauczyła i teraz na pewno nie dam się tak wykorzystywać jak wtedy.
-No to cieszę się,że tak mówisz...ale jeśli zdecydujesz się na bliższe relacje z jakimś chłopakiem bardzo bym chciał,żebym go najpierw poznał,dobrze?
Wywróciłam oczami
-Dobrze,dobrze...chociaż nie wiem czy do tego dojdzie.
-Nigdy nic nie wiadomo.
-Fakt.
Resztę śniadania zjedliśmy w ciszy. Tylko co jakiś czas Scarlett zaczęła opowiadać o tym,co zdarzyło się w jednej z jej ulubionych bajek. Udawałam zaciekawioną,ale tak naprawdę nie bardzo mnie to interesowało. Moje myśli krążyły głównie wokół tego kim okaże się nowy uczeń w szkole i czy dam radę nawiązać z nim jakąś znajomość. A także cieszyłam się,że wreszcie otwierają miejscową szkołę tańca do której zapisałam się przed wakacjami. Taniec od zawsze był moją pasją. Tak samo było z moją mamą,zawsze powtarzała,że mam talent w tej dziedzinie i nie mogę tego zmarnować. Dlatego zapisałam się do tej szkoły. Chciałam zobaczyć co powie o mnie instruktorka. A także cieszyłam się,że spotkam się ze znajomymi,ponieważ większość wyjechała na wakacje gdzieś daleko. Po jakiś 15 minutach wszyscy zjedliśmy śniadanie a tata posprzątał wszystkie naczynia. Scarlett pożegnała się ze mną i poszła do swojego pokoju się pobawić. A ja natomiast wstałam od stołu i wzięłam swoją torebkę.
-Tato...to ja już będę się zbierać,żeby się nie spóźnić,dobrze?
-Dobrze córciu..leć...i koniecznie mi powiedz kim był ten nowy uczeń,dobrze?
-Jasne,że powiem...to pa tato..kocham cię.-powiedziałam po czym wyszłam szybko z domu i ruszyłam w stronę szkoły. Po drodze mijałam się z kilkoma uczniami z mojej szkoły,czasami z innej...kiedy tak szłam nagle ktoś złapał mnie od tyłu w talii. Nie wiedziałam kto to więc zaczęłam piszczeć.
-Aaaaaaaa!!!!!!!!!!!! Puszczaj!
-Sell,wariatko...uspokój się! To ja!-wrzasnął szeptem Taylor. No tak..mogłam się domyślić,że to on. Tylko on lubi takie wygłupy tak wcześnie rano.
-Taylor! Czy tobie nigdy się to nie znudzi?
-Nie.- powiedział i wyszczerzył się na co ja się zaśmiałam.
-Kiedy ty ostatnio myłeś zęby? -spytałam chcąc się z nim trochę podroczyć.
-Dzisiaj?
-Serio? Jakoś nie widzę...tak jakbyś miał trochę żółte..-zaczęłam a on się przeraził. Z trudem zdusiłam w sobie śmiech,wyglądał bardzo zabawnie. Miał bzika na punkcie swoich zębów. Mył je chyba siedem razy na dzień. Jak on to mówi.."zdrowe dziąsła zdrowy umysł."
Po chwili nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Taylor patrzył się na mnie chwilę zdezorientowany ale po chwili chyba skumał o co mi chodzi i również zaczął się śmiać. Wiedziałam co będzie chciał zrobić więc czym prędzej rzuciłam się do ucieczki. Po chwili Tay rzucił się za mną w pogoń. Wyglądaliśmy chyba jak para nastolatków którzy dopiero co wyszli z psychiatryka. Ale...szczerze...nie obchodziło mnie to. Niech ludzie myślą sobie co chcą...miałam to w nosie. Po chwili Taylor mnie dopadł i przygniótł do muru.
-Uuu..słabo,słabo...kiedyś byłaś szybsza,Gomezko.-powiedział i wystawił mi język.
-Ha ha ha....nadal jestem tak samo szybka jak kiedyś...teraz mam po prostu szpilki..spróbuj sobie takie włożyć i zobaczymy jak będziesz biegał. -odgryzłam się.
-Ja nie muszę. Jestem facetem,Selenko.-nadal się ze mną droczył.
-No i masz farta...nie musisz nosić ani szpilek,ani kolczyków,ani innych tych badziewi...czasami ci zazdroszczę.- wyznałam zupełnie szczerze.
- Heh...no wiesz...nie tylko tego można mi pozazdrościć..-powiedział dumnie i wypiął swoją klatę do przodu na co wywróciłam oczami.
-Taa...czy mógłbyś mnie puścić? Bo zaraz spóźnimy się do szkoły.
-Okej,okej..-powiedział i zrobił to co poprosiłam. Resztę drogi już nie biegliśmy tylko szliśmy żwawym krokiem. Opowiadaliśmy sobie co robiliśmy tegorocznych wakacji. Ja w sumie nie robiłam nic ciekawego. W lipcu pojechałam na trzy tygodnie do cioci na wieś. Oderwałam się trochę od wszystkiego. Wyszło mi to na dobre. Odwiedziłam kuzynostwo,za którym strasznie tęskniłam i jakoś ten miesiąc szybko zleciał. Natomiast sierpień przesiedziałam w domu. Nie chciało mi się już nigdzie wyjeżdżać. Pisałam często z przyjaciółmi na gg,rozmawiałam na skypie,często też wychodziłam z tatą i Scarlett na spacery i oczywiście często uprawiałam poranny zestaw ćwiczeń i taniec. A Taylor był podobno z całą rodziną na Hawajach przez całe dwa miesiące. Nie ma co..opalił się i to nawet bardzo. Obiecał,że za rok weźmie mnie ze sobą. Trzymam go za słowo. W pozostałej drodze do szkoły rozmawialiśmy,śmialiśmy się...jak za dawnych czasów. Taylor jest naprawdę dla mnie bardzo ważny...jest dla mnie jak...brat...którego nigdy będę miała. Cieszę się,że mam go blisko siebie. Po jakimś czasie wreszcie dotarliśmy do szkoły,ale to co tam zobaczyliśmy..wprawiło nas w...osłupienie. Przed szkołą stała czarna limuzyna a wszystkie dziewczyny w tym Demi,Ashley,Miley,Brenda i nawet Alyson stały przed nią piszcząc jak szalone.
-Dobra...Taylor...wiesz co jest grane?-zapytałam totalnie zbita z tropu.
-Wooow...może Beyonce przyjechała?!
-Nie sądzę. Wtedy raczej chłopacy staliby jak kołki przed limuzyną.
Nagle ze szkoły wyszedł dyro z megafonem. Odgonił wszystkie dziewczyny i stanął tuż przy limuzynie.
-UWAGA!-wrzasnął
Wszystkie dziewczyny z trudem opanowały emocje i powoli się uspokoiły.
-Proszę się odsunąć i nie robić zamieszania.-powiedział spokojnie dyrektor a dziewczyny z pewnym opóźnieniem wykonały jego polecenie.
Nagle z limuzyny wysiadło dwóch bardzo muskularnych mężczyzn o ciemnej karnacji i otworzyło drzwi przed kimś,nagle z limuzyny wysiadł...JUSTIN BIEBER?! a co on tu robi do jasnej cholery?!
-Chciałbym przedstawić wam nowego ucznia naszej szkoły. -oznajmił dyrektor do megafonu a ja byłam w totalnym szoku.
-Bieber nowym uczniem?! WTF?!-wrzasnęliśmy wraz z Taylorem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz