niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 12

"Gdy zobaczyłam,co on robi zrobiło mi się słabo..."


Staliśmy przytuleni do siebie spory kawał czasu. Kiedy skończyliśmy się przytulać udaliśmy się w dalszą drogę do pizzerii. Nie trwała ona zbyt długo. Na miejscu byliśmy już po upływie zaledwie dziesięciu minut. Weszliśmy do środka. W środku było dość dużo ludzi,jednak w kącie ujrzałam mały,ale bardzo dostojny stolik dla dwojga. Akurat dla nas. Justin uśmiechnął się i zaprowadził mnie właśnie do zauważonego przeze mnie wcześniej stolika. Jak na dżentelmena przystało oczywiście odsunął przede mną krzesło. Usiadłam,następnie on przysunął mnie bliżej stołu. Ściągnął ze mnie płaszcz,który wcześniej na siebie założyłam i odwiesił go obok na wieszaku. Sam ściągnął z siebie skórzaną kurtkę i również ją powiesił. Następnie usiadł naprzeciwko mnie przy stoliku z szerokim uśmiechem na ustach. Zaczęłam żałować,że to tylko przyjacielskie spotkanie,a nie prawdziwa randka. 

-To na co masz ochotę?-spytał przeglądając menu.

-Sama nie wiem. Wszystko jedno co,byleby szybko. Zaraz chyba padnę z głodu.

Chłopak zaśmiał się po czym wskazał na jedną z propozycji w menu.

-Co powiesz na to?

-Ooo..świetny wybór. Jasne,może być.

Justin posłał mi tylko ciepły uśmiech po czym zawołał kelnera i złożył nasze zamówienie. Na jedzenie czekaliśmy nie dłużej niż piętnaście minut. Gdy tylko kelner postawił przed moim nosem ogromny talerz z pizzą natychmiast zaczęłam wsuwać. Nie obchodziło mnie co inni sobie o mnie pomyślą. Byłam strasznie głodna. Jadłam niczym jaskinowiec ,który od pół roku nie miał nic w ustach. Justin zaśmiał się widząc moją reakcję na jedzenie. Spojrzałam na niego zakłopotana i speszona sięgnęłam po serwetkę i wytarłam nią brudne od sosu usta. Justin pokręcił tylko głową po czym zapłacił za posiłek i sam zaczął go spożywać. Skończyłam jeść już po upływie piętnastu minut. Normalnie jadłabym tą pizzę z pół godziny,jednak nie dzisiaj. Po nie długim czasie Justin również skończył jeść. Gdy ubraliśmy się wyszliśmy z pizzerii powolnym krokiem po czym skierowaliśmy się do domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim,jak i o niczym. Za to właśnie lubię Justina. Mogę być przy nim po prostu sobą,nie muszę się niczego wstydzić. Gdy dotarliśmy do mojego domu Justin pożegnał się ze mną całusem w policzek. Przez moje ciało ponownie przeszedł dobrze znany mi dreszcz. Tym razem Justin chyba go wyczuł,ponieważ zauważyłam jak uśmiecha się pod nosem. Po pożegnaniu weszłam do domu. Tak jak już wcześniej wspomniałam mój tata jest obecnie na wyjeździe służbowym i nie będzie go przez najbliższe dwa tygodnie,natomiast siostra mieszka obecnie u babci,więc mam dom dla siebie. Gdy tylko przekroczyłam próg domu od razu poszłam do łazienki. Byłam wykończona,sama nie wiem czym. Kiedy wykonałam już wszystkie wieczorne czynności postanowiłam wejść na facebook'a. Zalogowałam się i spojrzałam na wiadomości. Nie było tam nic ciekawego. Już chciałam się wylogować,gdy moją uwagę przykuła jedna wiadomość..była od..Miley. Ze zdziwieniem kliknęłam i zaczęłam czytać jej treść:
"Ty szujo! -o jak miło...-pomyślałam ironicznie po czym czytałam dalej- Ostrzegałam Cię,żebyś nie zbliżała się do Justina,nie?! Ale nie! Oczywiście jak zawsze musiałaś postawić na swoim! Teraz tak łatwo ci nie odpuszczę! Pożałujesz tego,zobaczysz! -.-" gdy skończyłam czytać parsknęłam śmiechem. Takie wiadomości od strony Cyrus to żadna nowość. Znudzona wylogowałam się z facebooka,ponieważ nikogo interesującego nie było na czacie. Wyłączyłam laptopa i udałam się do swojego pokoju. Zmęczona padłam na łóżko nawet nie przykrywając się kocem zasnęłam....
*****
2 tygodnie później:


9 października. Środa. Jak zawsze w ten dzień tygodnia wstawałam o 7:30,ponieważ do szkoły mam na 9:00. Dzisiaj o 15:00 wraca mój tata. Nawet się z tego cieszę,ponieważ mam dosyć siedzenia samej w czterech ścianach. Tak więc jak codziennie musiałam z trudem zwlec się z łóżka. Tak też zrobiłam. Pogoda zapowiadała się nawet ciekawie. Jak na tą godzinę było całkiem ciepło. Jedynie to zachęcało mnie do wyjścia z domu. Od czasu,kiedy dostałam tę wiadomość od Miley z pogróżkami o dziwo przestała mi dokuczać,jednak ja wiedziałam,że jest to cisza przed burzą,a raczej sztormem,jednak nie chciało mi się teraz o tym myśleć. Tak więc pościeliłam łóżko i podeszłam do swojej ogromnej szafy. Otworzyłam ją i zaczęłam wywalać z niej ubrania w celu znalezienia czegoś przyzwoitego. W końcu znalazłam to,czego szukałam. Zadowolona wrzuciłam niedbale ubrania do szafy i zamknęłam ją. Nie miałam czasu ani ochoty na porządki w szafie. Na szczęście nikt nie wie o tym,w jakim ona jest stanie. Z przygotowanym zestawem ubrań udałam się do łazienki. Szybko przebrałam się w wybrane ciuchy. Po 40 minutach umyta i ubrana wyszłam z łazienki. Następnie udałam się do pokoju. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam rozczesywać kołtuny swoich czarnych włosów sycząc od czasu do czasu. Po piętnastu minutach skończyłam i odłożyłam szczotkę na miejsce. Następnie zabrałam się za robienie makijażu. Nie wysilałam się za bardzo i po 10 minutach skończyłam. Oto jak wyglądałam:

Spakowałam szybko książki i zeszyty do torby po czym wybiegłam z pokoju. Nie miałam ochoty marnować czasu na robienie śniadania tak więc sięgnęłam tylko po jakiegoś batonika,wodę oraz ciastka. Ciastka i wodę spakowałam do torby natomiast batonika postanowiłam zjeść po drodze. Tak więc szybko wyszłam z domu i ruszyłam w stronę szkoły. Droga zajęła mi gdzieś z pół godziny ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło. Matma nigdy nie była i zapewne nie będzie moim ulubionym przedmiotem. Wolnym krokiem weszłam do szkoły. Cała moja paczka przyjaciół już stała na korytarzu. Z uśmiechem na ustach podeszłam do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili usłyszeliśmy głośny dzwonek na lekcję.

****
Właśnie skończyła się lekcja Chemii..całe szczęście! Teraz mieliśmy mój prawie ulubiony..przedmiot a właściwie zajęcia. Trudno nazwać to przedmiotem. Miałam na myśli oczywiście W-F. Weszłam do odpowiedniej przebieralni i przebrałam się w odpowiedni strój. Zawsze robiłam to najszybciej ze wszystkich. Gdy już wszyscy do mnie dołączyli nauczyciel wychowania fizycznego sprawdził obecność i wszyscy weszliśmy na salę. Podczas rozgrzewki oczywiście ganiałam się z Taylorem i Justinem. Nauczyciel nie zwracał na to szczególnej uwagi. Zanim się obejrzałam jedna z moich ulubionych lekcji dobiegła końca. Z westchnieniem udałam się do szatni i przebrałam się w swój poprzedni strój. Wpadłam na pewien pomysł,alby umówić się z Justinem na lunch. Tak więc wyszłam z przebieralni i stanęłam przed szatnią męską. Stałam przed drzwiami mniej-więcej piętnaście minut. Wszyscy już opuścili budynek sali gimnastycznej,jednak Justin nadal nie wychodził...znudzona dalszym czekaniem postanowiłam wejść do środka. Tak też zrobiłam. Justin stał w samym kącie przebieralni tyłem do mnie a przodem do okna. Był w dziwnej pozycji. W ręku trzymał jakiś przedmiot,natomiast drugą rękę miał wyprostowaną. Po cichu podeszłam bliżej i spojrzałam przez ramię co trzyma w ręce. Gdy zobaczyłam co on robi zrobiło mi się słabo...w ręku trzymał strzykawkę...

*****
Witam! :D Oto obiecany wczoraj rozdział..wiem,trochę mi nie wyszedł,ale cóż. Nie urodziłam się zawodową pisarką. Mam nadzieję,że mimo wszystko ten rozdział przypadnie wam do gustu. Liczę również na wasze komentarze i szczere opinie oraz krytyki co do mojego stylu pisania. Serdecznie pozdrawiam.<3
Gośka.;]



4 komentarze:

  1. Interesujące...:P fajnie piszesz, podoba mi sie twój styl , w opowiadaniu brakuje troche akcji ale mysle ze następne rozdziały będą ciekawsze szczególnie jeśli chodzi o te strzykawkę. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wgl to kiedy bedzie nowy ?

      Usuń
    2. Postaram się dodać jutro,ale niczego nie obiecuję. :)

      Usuń
  2. Aww czekam na kolejny rozdział :3
    Zapraszam http://staywithmeforeverbeth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń