piątek, 14 marca 2014

Rozdział 41.


"To ty jesteś na pierwszym miejscu i nic innego się nie liczy."

Po chwili,kobieta,która jeszcze przed chwilą chciała mnie zabić padła na ziemię obok mnie. Została postrzelona tylko w nogę,jednak ostro krwawiła. 

-Ty sukinsynie! -wrzasnęła na cały głos zwijając się z bólu. Mój chłopak chyba nie specjalnie się tym przejął gdyż całkowicie ją zignorował. Podbiegł do mnie,uklęknął i zaczął przeglądać od stóp do głów. Następnie pomógł mi wstać i jeszcze raz porządnie mnie "przebadał". Następnie ucałował mnie w głowę,a ja pogłaskałam go delikatnie po policzku,może środek lasu,w dodatku w nocy to niezbyt romantyczne miejsce,ale co tam. W końcu nie widziałam go kawał czasu i straasznie się za nim stęskniłam! To chyba naturalne,prawda? Co prawda byłam cała brudna,ale najwyraźniej ani mnie,ani Justinowi ani trochę to nie przeszkadzało. Ucałował delikatnie moją dłoń,a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Właśnie tego brakowało mi przez cały ten czas. Jego niesamowitej delikatności,czułości i poczucia bezpieczeństwa,które jest maksymalne tylko wtedy,kiedy znajduję się blisko niego. Przyjrzałam się mu uważnie,nic się nie zmienił od czasu,kiedy ostatni raz widziałam go wtedy na lotnisku. Nadal buchała od niego ta niesamowicie przyciągająca troska i miłość,którą obdarzał mnie każdego dnia. Rozczochrana czupryna,roześmiane czekoladowe tęczówki,malinowe usta. Nadal wszystko tak samo idealne,tak samo doskonałe i niezwykle trafnie dopasowane. Cały Justin. Mój Justin.

Parę minut później na miejscu zdarzenia zjawił się radiowóz policyjny,z którego sekundę później wyskoczyli policjanci oraz Alison. Funkcjonariusze zajęli się Anne,a blondynka chwilę później znalazła się obok nas. 
-Nic Ci się nie stało? Pokaż mi się! -zarządziła i zaczęła mnie "badać" tak samo jak Justin wcześniej. Okręcała mnie,wyginała na wszystkie strony,aby sprawdzić,czy jestem cała. Z jednej strony było to słodkie,a z drugiej irytujące.
-Ali,uspokój się,nic mi nie jest.-powiedziałam uśmiechając się lekko.-tylko nie rozumiem jednego. Jakim cudem ty się tutaj znalazłeś?-zapytałam po chwili wskazując na szatyna. 
- To akurat moja sprawka.-wyszczerzyła się Ali.-wiedziałam,że sama się na to nie zdobędziesz,więc postanowiłam powiadomić o wszystkim Justina,jest twoim chłopakiem więc powinien o tym wiedzieć.
-No tak,ale..
-Sell,żadnego "ale". Alison ma rację. Powinienem o tym wiedzieć. Nie rozumiem tylko dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie od razu,kochanie. Przecież wiesz,że zawsze możesz na mnie liczyć.-powiedział zakładając mi kosmyki włosów za ucho.
-Wiem,Justin. Po prostu wiedziałam,że masz na głowie trasę i...
-Shhh.-przyłożył mi palec do ust przez co zamilkłam- Tak,miałem na głowie trasę,ale powinnaś wiedzieć,że żadna trasa,ani nic innego nigdy nie będzie ważniejsza od Ciebie,rozumiesz? To ty jesteś na pierwszym miejscu,i nic innego się nie liczy.-powiedział.
Pokiwałam tylko głową,a on jak na zawołanie musnął moje wargi.
-Ooo..-oczywiście nie mogło się obyć bez komentarza Alison,prawda?-Jesteście uroczy.-dodała po chwili. Razem z Justinem uśmiechnęliśmy się do niej. Akurat w tym momencie pakowali do radiowozu tą całą Anne z niedbałym opatrunkiem na nodze. Niezłe z niej ziółko,trzeba przyznać. Kiedy ją zabierali nagle odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie takim wzrokiem,jakby chciała mnie dosłownie rozszarpać i akurat w tym momencie zerwał się mocny,porywisty wiatr,aż ciarki przeszły mnie po plecach. Odruchowo wyciągnęłam dłoń w stronę Justina i kiedy musnęłam koniuszkami palców jego dłoni odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się uspokajająco. Natychmiast spłynęła na mnie fala spokoju. No jak on to robi,co?

****

Kiedy radiowóz odjechał we trójkę postanowiliśmy wyruszyć na poszukiwania mojej babci. Dowiedziałam się,że jeden z rabusiów,który współpracował z Anne po długich namowach policjantów w końcu wygadał się,a raczej wybełkotał tylko jedno słowo. "Piwnica". Tylko pytanie: Która? Przecież w mieście było z tysiące piwnic! Nie mamy tyle czasu,żeby przeszukać każdą. Siedzieliśmy w tym przeklętym lesie próbując się na coś zdecydować,ale nic nie przychodziło nam do głowy. 
-Mam pomysł!-ogłosił Justin po dłuższej chwili. Razem z Alison spojrzałyśmy na niego z zaciekawieniem dając mu do zrozumienia jednocześnie,aby podzielił się z nami swoim odkryciem.
-Przecież Anne raczej nie zamknęłaby Twojej babci w piwnicy gdzieś w centrum miasta,bo przecież ktoś prędzej czy później by ją odnalazł,prawda? W piwnicy w jej mieszkaniu raczej też nie bo słychać byłoby jakieś hałasy. Zostaje tylko jedno wyjście..
-Piwnice w pustostanach na przedmieściach! -wykrzyknęłyśmy z blondynką jednocześnie.
-Otóż to.-podsumował szatyn.-Jedziemy!-dodał po chwili. Wskoczyliśmy do samochodu mojego chłopaka,a on wyjechał z lasu jak burza. Po chwili byliśmy już na owych przedmieściach. Wysiedliśmy z pojazdów i rozejrzeliśmy się wokoło. Nie było tu w sumie nic podejrzanego. Pusta okolica,na oko wydawała się spokojna. Były tu trzy ruiny,w której prawdopodobnie została zamknięta moja babcia. Postanowiliśmy się nie rozdzielać. Nigdy nie wiadomo kto lub co czai się w takich miejscach. Weszłyśmy do pierwszej  z nich. Była ogromna, i przeszukiwanie jej zajęło nam naprawdę dużo czasu,jednak w rezultacie nic nie udało nam się odnaleźć. Cóż,mówi się trudno-żyje się dalej. Tak więc weszliśmy do następnej ruiny. Była o wiele mniejsza od poprzedniej,więc przeszukiwanie jej szło nam znacznie szybciej. Kiedy mieliśmy już wychodzić nagle z dołu rozległ się jęk. Natychmiast zawróciłam i udałam się na dół nie specjalnie dbając o to czy reszta idzie za mną. Bingo! Znajdowały się tu jeszcze jedno pomieszczenie,którego nie przeszukaliśmy. Chciałam je otworzyć,jednak były zamknięte. Byłam pewna,że to tam jest moja babcia. Szarpałam za klamkę,jednak bez skutku. Fuck. Rozglądałam się za czymś w rodzaju klucza,jednak nic nie znalazłam. Nagle,u mojego boku zjawił się Justin. Również spróbował otworzyć drzwi,jednak jego wysiłki poszły na marne. Chyba nieźle się wkurzył bo zaczął walić w drzwi przedramieniem. Po chwili zamek puścił,a drzwi rozleciały się w drobny mak. Ten to ma siłę w łapie,serio.
Weszliśmy do środka. Wszędzie ciemno,tylko maleńkie,zakratkowane okienko,zimna posadzka,a na środku? Krzesło do którego była przywiązana jakaś postać,a przed nią mika z wodą,i talerz z obrzydliwym jedzeniem nad którym latały muchy. Nie mogłam jednak dostrzec co to za postać tam siedzi. Było za ciemno. Po chwili Alison podała mi do ręki mały przedmiot,co po szczegółowym przebadaniu uznałam za latarkę. Zapaliłam ją i oświetliłam pomieszczenie. Tą osobą była oczywiście moja biedna,bezbronna babcia! Szybko do niej podbiegłam i przytuliłam ją.
-Babciu,na litość boską! Jakie to szczęście,że nic Ci nie jest! Ty wiesz,jak ja się o Ciebie martwiłam?!
-Selenka,jak to dobrze Cię w końcu zobaczyć,proszę,zabierz mnie stąd..-powiedziała zmęczonym i zachrypniętym głosem
-Nie ma takiej opcji,żebym Cie tutaj zostawiła. Nie martw się,wszystko będzie dobrze.
Justin wyjął z kieszeni scyzoryk i szybkim ruchem przeciął grube sznury. Pomogłam babci stanąć na nogach,chociaż ledwo się na nich trzymała. Ręce miała całe czerwone,skóra blada,sińce pod oczami,wychudzona i wyczerpana. Aż chciało mi się płakać widząc ją w takim stanie. Powoli w czwórkę opuściliśmy tę ruinę i udaliśmy się do domu. 


****

No cześć! I jak Wam się podoba? Sorrki,że tak późno dodaję,ale wcześniej po prostu nie miałam czasu. Oczywiście szkoła robi swoje.;) Mam nadzieję,że ten rozdział Wam się spodoba. Przepraszam za ewentualne błędy,ale pisałam ten rozdział o 22:00 i to do tego na komputerze,który ciągle się zacina,gdyż laptop mi padł,mówiąc dosłownie...
Następny spróbuję dodać jutro,lub w niedzielę (ewentualnie w poniedziałek) zależy jak się z lekcjami uwinę. To tyle na dzisiaj.:) 3majcie się i do napisania! :D

GoŚka.;)


Czytasz= Komentujesz.

sobota, 1 marca 2014

Wszystkiego najlepszego dla Justina!!

Witajcie! :D Tak,tak..dzisiaj jest bardzo szczególny dzień dla wszystkich Beliebers. Właśnie dzisiaj,1 marca 2014 roku Justin kończy 20 lat! Z tej okazji chciałabym życzyć mu wszystkiego co najlepsze,niech dalej nas zaskakuje swoim niesamowitym talentem i robi to co kocha! 

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO,JUSTIN!!!! :D