sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 39.

"Dlaczego ja mam zawsze w życiu pecha?"


Podczas tygodnia,który spędziłam w szpitalu miałam wiele czasu na przemyślenie i poukładanie niektórych spraw. Podjęłam ostateczną decyzję. Chcę robić to co Justin. Widzę jaki jest szczęśliwy kiedy staje na scenie i chcę doświadczyć tego samego. Skoro on twierdzi,że się nadaję widocznie tak jest. Jeżeli nie spróbuję to się nie przekonam,przecież zawsze można zrezygnować. I jeżeli chociaż jedna osoba będzie zadowolona z tego co robię to będę miała po co robić to co kocham,czyli śpiewać. 

Podczas tych 7 dni wielokrotnie rozmawiałam z Demi. Wreszcie powiedziała mi co tak naprawdę kryje się w jej wnętrzu. Nie miałam pojęcia,że mogła ona być zazdrosna o Alison,to musiało być dla niej okropne. Też wiele razy bywałam zazdrosna o wiele osób i nie jest to nic przyjemnego. Nie rozumiem także jak chociaż przez moment mogła pomyśleć,że kiedykolwiek mogę ją zostawić. Przecież przyjaźnimy się od siódmego roku życia. Nigdy nie zapomnę tego jakim wsparciem była dla mnie przez całe miesiące kiedy to Alison nie było przy mnie. Mam nadzieję,że już teraz wszystko się pomiędzy nami poukłada. Że wszystko będzie tak jak dawniej. 

Przez ten czas wielokrotnie rozmawiałam również z moim Ojcem o tym wypadku. O dziwo uwierzył mi bez większego tłumaczenia. Być może dlatego,że sam wcześniej już coś podejrzewał,lub po prostu ma do mnie bezgraniczne zaufanie i wie,że nie okłamałabym go w tak ważnej kwestii. Z tego co mi opowiadał wyrzucił Anne z naszego domu niedługo po wypadku. Obiecał mi,że już nigdy nie zwiąże się z inną kobietą. Że chce mieć tylko nas dwie. Mnie i Scarlett. Czyli najwidoczniej zaczynamy nowy,z pewnością lepszy rozdział w naszym życiu,tylko we trójkę. Ojciec i jego ukochane córeczki,oraz nasza ukochana mama,nasz anioł stróż.

Nareszcie nadszedł dzień,w którym otrzymałam wypis ze szpitala. Była godzina 10:30,kiedy właśnie skończyłam korzystać z łazienki. Oto jak wyglądałam:

. To ona miała mnie stąd odebrać. Ojciec miał pracę,a reszta była w szkole. Alison miała tak dobre oceny,że jeden dzień wagarowania nic jej nie zaszkodzi. Miałam szczęście,że do końca tego tygodnia nie musiałam chodzić do szkoły,gdyż miałam zwolnienie ze szpitala aby móc odpocząć. Blondynka pomogła spakować mi walizki i wspólnie opuściłyśmy budynek szpitala



Nie mogłam się doczekać aż w końcu zaczniemy odbudowywać nasze relacje. Chcę,abyśmy były sobie tak bliskie jak wcześniej. Nie mogę się doczekać naszych ponownych wypadów do kina,czy naszego "crazy" piżama party. Blondynka obiecała,że w czasie zbliżających się ferii będziemy mogły nadrobić stracony czas. Jednak nadal nie wiedziałam dlaczego tak nagle opuściła Miley i Brendę,jednak wolałam na razie o to nie pytać nie chcąc zniszczyć bardzo miłej atmosfery,jaka się pomiędzy nami wytworzyła. Po paru minutach dotarłyśmy do czerwonego Porsche Swift,który był zaparkowany na samym końcu co dziewczyna wytłumaczyła brakiem wolnych miejsc. Przyjaciółka pomogła mi wsadzić walizki do bagażnika i po chwili byłyśmy już na autostradzie. W czasie drogi uzgoniłyśmy,że obie pojedziemy dziś w odwiedziny do mojej babci,gdyż dawno mnie u niej nie było. Zajechałyśmy tylko na chwilę do mnie,aby móc wspólnie rozpakować walizki. Tak też zrobiłyśmy. Wzięłam także długą,relaksacyjną kąpiel,gdyż szpital nie zapewniał tego typu luksusów. Był tylko niewielki prysznic na dodatek z zimną wodą. Kiedy moje domowe SPA dobiegło końca szybko nałożyłam na siebie to samo w czym chodziłam wcześniej. Poprawiłam tylko fryzurę i już po paru minutach byłyśmy pod domkiem babci. Zapukałam do drzwi i czekałam pod nimi ponad 10 minut. Spojrzałam pytająco na blondynkę,jednak ona jedynie wzruszyła ramionami. Nacisnęłam nieśmiało klamkę. Drzwi były otwarte. Wyglądało na to,że nikogo nie było w środku. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy się rozglądać po budynku.
-Babciu? Babciu,jesteś tutaj?!-wołałam już z piąty raz i po raz kolejny nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. 
-Sell,patrz!-usłyszałam krzyk Ally dochodzący z salonu. Serce podskoczyło mi do gardła,a w głowie rodziły się najczarniejsze scenariusze. Kiedy przekroczyłam próg salonu odetchnęłam z ulgą. Nie było w nim nic nadzwyczajnego,oprócz kartki,która leżała na stole. Podeszłam bliżej i usiadłam na sofie biorąc w dłonie kawałek papieru. Rozwinęłam ją i zaczęłam czytać:
"Porwałam twoją babkę,jeżeli chcesz ją jeszcze kiedykolwiek zobaczyć szykuj 200 tysięcy dolarów w gotówce,zostaw ją w skrzynce pocztowej pod tym adresem. Daję Ci na to 2 tygodnie,więc lepiej się streszczaj,szmato."

Poczułam jak wiruje mi w głowie,więc czym prędzej podparłam się na obu rękach. Czy to był jakiś kiepski kryminał?! Dlaczego ja mam zawsze w życiu pecha? Dlaczego to zawsze mi się coś takiego przytrafia? Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na te pytania. Nie czekając zbyt długo wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Ojca.

****

No i mamy 39! Przepraszam,że taki krótki i nudny,ale mam ostatnio znowu problemy z weną. Obiecałam jednak,że nowy rozdział pojawi sie w weekend,więc się pojawił. Mam nadzieję,że pomimo wszystko się Wam spodoba. Co do następnego na razie nie wiem kiedy on się pojawi,dlatego nic nie obiecuję. Pozdrawiam i PaPa.<3 ;*.



Czytasz=Komentujesz.