sobota, 25 maja 2013

Rozdział 10

"Jesteś dla mnie nikim! Rozumiesz?! Nikim!"

Patrzyłam na wyświetlacz swojego telefonu kompletnie osłupiała. I ten idiota ma jeszcze czelność dzwonić do mnie po tym jak mnie potraktował?! W pierwszej chwili chciałam odrzucić połączenie,jednak w ostatniej chwili powstrzymałam się. Nie miałam pewności,że zadzwoni do mnie jeszcze raz. W ogóle bardzo się zdziwiłam,że On ma jeszcze mój numer. Postanowiłam powiedzieć mu wprost to co leży mi na sercu od ponad siedmiu miesięcy.
To wydarzenie   miało dokładnie miejsce w ubiegłe Święta Bożego Narodzenia. Byłam wtedy szczęśliwie-przynajmniej wtedy tak myślałam-zakochana. Dokładnie w wigilię miał miejsce koncert charytatywny dla dzieci z domu dziecka. Mój chłopak był wtedy...dość znany. Miał bardzo czysty głos,nawet po mutacji i śpiewał najlepiej w całym mieście. [Oczywiście wtedy nie było tu Justina.;D] Startował w różnych konkursach i nie ukrywam,byłam z niego strasznie dumna. I oczywiście dostał propozycję wzięcia udziału w tym koncercie,ponieważ uwielbiał występować na żywo i...być w centrum zainteresowania,tak więc bez wahania się zgodził.Głównie w mieście był znany z tego,gdyż jego ojciec często organizował takie mini koncerty ,gdzie właśnie On występował. Śpiewał covery znanych piosenek i wychodziło mu to naprawdę bardzo dobrze. Swoich piosenek nie pisał,ponieważ jego zdaniem była to "strata czasu". No i właśnie na tym koncercie charytatywnym na koniec zaśpiewał cover piosenki Christiny Perri "A Thousand Years". Dobrze wiedział,że była ona moją ulubioną piosenką. Zawsze kiedy potrzebowałam się uspokoić lub nawet wypłakać słuchałam tej właśnie piosenki i dosłownie odpływałam w inny świat. W mój świat,do którego nikt inny nie miał wstępu. Stałam tuż przy scenie i słysząc słowa tej cudownej piosenki wydobywające się z jego ust dosłownie popłakałam się ze wzruszenia. Gdy skończył ogłosił,że dedykuję tą piosenkę najcudowniejszej dziewczynie na Ziemi,którą kocha ponad życie. Byłam przekonana,że miał mnie na myśli. Już chciałam wbiec na scenę i rzucić mu się na szyję,jednak w tym samym czasie wypowiedział słowa,które w jednym momencie zdołały zburzyć moje dotychczasowe szczęście i rozerwały mi serce na kilka kawałków:
-Dedykuję tą piosenkę najcudowniejszej dziewczynie na Ziemi. Kocham ją całym swoim sercem. Nie wyobrażam sobie życia bez Niej. Brenda,kochanie..mam nadzieję,że tu jesteś.-powiedział a po chwili panna Song wbiegła na scenę rzucając Mu się na szyję i całując Go zachłannie,a ja cała zalana łzami wybiegłam z pomieszczenia....*
To właśnie od tamtego momentu nienawidzę tej dziewczyny. W końcu przez nią rozpadł się mój związek. Okazało się,że David [mój były chłopak] zdradzał mnie z Brendą od ponad roku,a ja głupia,ślepa i zauroczona niczego nie zauważyłam..jak mogłam być tak naiwna?
****
W ostatniej chwili zdążyłam nacisnąć zieloną słuchawkę.
-Czego chcesz,idioto?!-warknęłam.
-Wow..cóż za miłe powitanie.-zaczął sarkastycznie,na co ja tylko wywróciłam oczami. W środku dosłownie się we mnie gotowało. Jakim cudem on ma czelność dzwonić do mnie po tylu miesiącach?! Po tym jak mnie upokorzył,zranił?!
-Zamknij się! Streszczaj się i mów o co Ci chodzi! Nie mam ochoty tracić na Ciebie czasu!
Po drugiej stronie usłyszałam tylko ciężkie westchnięcie,jednak w ogóle się tym nie przejęłam,głęboko oddychałam chcąc się uspokoić i nie rozwalić telefonu o ścianę.
-Wiesz..ostatnio dużo o nas myślałem..-zaczął a ja zaczęłam się śmiać. Ten koleś był naprawdę żałosny.
-Czemu się śmiejesz?-zapytał zdezorientowany. Z trudem opanowałam kolejny napad śmiechu.
- Słuchaj..po pierwsze już od dawna nie ma żadnych "NAS" a po drugie co ty sobie w ogóle myślisz,co?! Ja nie wiem jak możesz mieć w ogóle czelność najpierw mnie tak zranić i po więcej niż pół roku ni stąd ni z owąd do mnie dzwonić..ty to jesteś prawdziwym kretynem...myślisz,że jak zadzwonisz,walniesz jakiś głupawy,kolejny z resztą fałszywy tekst i co?! Myślisz,że ja wszystko rzucę i do Ciebie wrócę?! Nie bądź śmieszny...-Jesteś dla mnie nikim! Rozumiesz?! Nikim!-wydarłam się na cały głos. Nie mogłam już tego dłużej w sobie dusić.
-Sel..ale po co się tak unosisz? Nie chcę się kłócić. Chcę Ci wreszcie wszystko wyjaśnić..
-Co chcesz mi wyjaśnić,do jasnej cholery?! No pytam się,co?! Zdradziłeś mnie,upokorzyłeś,zraniłeś jak nikt inny! Co ty chcesz mi jeszcze wyjaśniać?! Nie chcę Cię znać! Daj mi święty spokój! Leć lepiej do tej swojej plastikowej Brendy,skoro tak bardzo ją kochasz!
-Sel..ja,ja już jej nie kocham! Po tylu miesiącach dopiero teraz uświadomiłem sobie,że ja tak naprawdę tylko Ciebie kocham! Rozumiesz?!
Ponownie wybuchnęłam śmiechem. On był jakiś nie poważny!
-Nie wierzę już w ani jedno twoje słowo! Cały czas mnie zwodziłeś,okłamywałeś tylko po to,żeby na tym cholernym koncercie mnie skompromitować! Ty wiesz,jak ja się wtedy czułam?!
-Ale..
-Nienawidzę Cię!-wrzasnęłam i natychmiast się rozłączyłam. Nie miałam siły na dalszą rozmowę,a raczej kłótnię. Bezradna rzuciłam telefon na stół i natychmiast wyszłam na dwór,do ogrodu chcąc się w jakiś sposób uspokoić. Jednak myliłam się. Po tym jednym telefonie mój wyśmienity humor prysł niczym bańka mydlana. Usiadłam na ławce przed domem i nie przejmując się niczym schowałam twarz w dłonie. Po chwili poczułam,że robią się one mokre,a moje oczy zaczęły mnie potwornie piec. Ten cały ból sprzed paru miesięcy powrócił z podwojoną siłą. Wszystko sobie przypomniałam,a myślałam,że udało mi się już o tym zapomnieć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz