"Może powinnaś dać mu drugą szansę?"
[Oczami Justina]:
Po tym jak wybiegłem ze swojego pokoju jak burza nie chcący wpadłem na mamę,która szła do mojego pokoju z gorącą herbatą. Moja rodzicielka upuściła filiżankę,która poprzez kontakt z ziemią rozsypała się w drobny mak rozchlapując wylaną też herbatę.
-Matko,Justin! Uważaj trochę.
-Ups..przepraszam,mamo. Nie zauważyłem Cię.
-Nic nie szkodzi.-odparła.-A gdzie ty tak pędzisz?
-Muszę załatwić sprawę niecierpiącą zwłoki.
Mama spojrzała na mnie zdziwiona.
-Później Ci to wszystko wyjaśnię. Na razie muszę pilnie wyjść. Przepraszam.-rzuciłem,pocałowałem ją przelotnie w policzek i wybiegłem z domu niczym torpeda zostawiając osłupiałą Pettie zbierającą skorupy z podłogi. Wiem,że źle ją traktowałem,jednak nic nie poradzę na to,że moje myśli krążą teraz tylko wokół Seleny. Jak ją odzyskam wynagrodzę to wszystko jakoś mojej mamie. Jeszcze nie wiem jak,ale na pewno to zrobię.
****
Po niespełna 5 min. wpadłem na posesję rodziny Gomez. Stanąłem przed drzwiami i zacząłem mocno w nie walić. Matko boska..co się ze mną dzieje? Najpierw wybiegam z domu jak jakiś wariat a teraz walę w drzwi sąsiadów jak jakiś psychopata...ech..Bieber,Bieber...musisz się wziąźć za siebie bo nie jest z tobą najlepiej. Po chwili drzwi otworzył zaspany pan Gomez. Poczułem się lekko zawstydzony.
-Ooo..witaj Justin. Coś się stało?
-Dzień Dobry,panie Gomez. Tak,stało się. Czy mogę wejść dosłownie na sekundę?
-Jasne,wchodź.
Po tych słowach przekroczyłem próg wspaniałej willi.
-O co chodzi?
-Nie będę owijał w bawełnę,bo widzę,że najwyraźniej przerwałem panu popołudniową drzemkę. Muszę wiedzieć dokąd wyjechała Selena.
-A do czego Ci ta informacja?
-Po to,aby ją odzyskać.
-Nie jestem pewien,czy powinienem Ci o tym mówić. Selena chyba nie byłaby z tego zadowolona.
-Proszę! Musi mi pan pomóc! Niech pan nie robi tego dla mnie tylko dla niej. Chyba chce pan,żeby wróciła,prawda?
-Ja chcę tylko,żeby była szczęśliwa. Jeżeli tam będzie jej lepiej ja nie mogę kazać jej wracać,Justin.
-Proszę mi pomóc,a sprawię,że wróci tutaj i będzie szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej.
-No nie wiem...
-Ufa mi pan?
-Nie obraź się Justin,ale nie do końca. Nie znam Cię za długo,jednak spróbuję Ci tym razem zaufać. -odpowiedział i powiedział nazwę dość dużej wsi. Natychmiast zapisałem nazwę na karteczce,pożegnałem się i wyszedłem. Natychmiast ruszyłem w stronę stacji kolejowej. Po drodze wyjąłem telefon i wybrałem numer do Ushera,czyli mojego "kochanego" menadżera.
-Halo?-odezwał się po chwili znajomy głos.
-Cześć,Usher..-przywitałem się niezwykle radosny.-czy ty znowu wpierniczasz babeczki?-spytałem znudzony.
-Cześć,młody....hej! licz się ze słowami,okej? Przecież wiesz,że o tej porze zawsze jem babeczki na deser!
-Dobra,nie ważne. Słuchaj..jest sprawa...
-Coś ty znowu nawywijał,Bieber?
-Dużo by opowiadać. Słuchaj. Musisz mi koniecznie załatwić koncert,jak najszybciej.-powiedziałem podając też nazwę wsi do której udała się Sell.
-Po cholerę?
Wywróciłem oczami. Czy on nie może chociaż na chwilę się powstrzymać od tych swoich idiotycznych pytań?
-Bo Cię o to proszę,okej?
-No dobra...ale to najwcześniej za trzy dni.
-Dobra,dobra. Tylko się pośpiesz,proszę.
-Dobra..dokończę tylko to co teraz robię i już załatwiam. Jeszcze coś?
-Nie,to wszystko. Jak to załatwisz to zadzwoń do mnie,spoko?
-Jasne. Nara,młody.
-Nara,stary.-Tak. To takie nasze..typowe pożegnanie. Hehe. Miałem zamiar dać koncert w tej wsi i zaśpiewać między innymi piosenkę napisaną przed chwilą. Musiałem to zrobić,aby odzyskać kogoś,na kim zależało mi najbardziej.
****
[Oczami Seleny]
Wreszcie po 6 godzinach drogi dojechaliśmy na miejsce. Odetchnęłam z ulgą. Byłam naprawdę nieźle wykończona po tej podróży,jednak miewałam w swoim życiu dłuższe podróże. Co do Davida i Vanessy...z Davidem dogadywałam się świetnie. Od razu wymieniliśmy się numerami telefonów i obiecaliśmy sobie,że będziemy utrzymywać stały kontakt. Jeżeli chodzi o Vanessę z nią jest trochę gorzej. Ciągle siedziała bez słowa na swoim miejscu i przeglądała jakieś kolorowe pisemka. Mam nadzieję,że z czasem i ona się do mnie przekona. Wzięłam swoje bagaże i wysiadłam z pociągu. Pożegnałam się z Davidem i Vanessą i w tej samej chwili na peronie ujrzałam swoją ciocię Charlotte,kuzynkę Samanthę i kuzyna Brandona. Od razu do nich podbiegłam i się przywitałam. Najdłużej przytulałam się z Brandonem,ponieważ on najbardziej się za mną stęsknił. Kocham tego wariata. Rozumiemy się znakomicie. Po jakże uroczym przywitaniu opuściliśmy stację,wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
Na miejscu byliśmy już kwadrans później. Ten dom nie był tak duży jak mój rodzinny,jednak idzie wytrzymać. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Nic się w nim nie zmieniło. Wszystko było takie samo jak pamiętałam. Samantha udała się pod prysznic a Brandon do swojego pokoju. Ciocia natomiast zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju. Był cudowny:
Natomiast tuż obok pokoju znajdowała się przeznaczona dla mnie łazienka:
Podziękowałam cioci za wszystko i ucałowałam ją w policzek. Kobieta tylko uśmiechnęła się i zeszła na dół po schodach.
Ja natomiast weszłam do pokoju i położyłam walizki na łóżku. Odpięłam tą pierwszą,którą akurat miałam pod ręką. Zaczęłam po kolei wyjmować z niej ciuchy,aż natrafiłam na coś twardego. Zdziwiona poszperałam ręką głębiej. Aż udało mi się chwycić owy przedmiot. Powoli wyjęłam go z walizki. Okazało się,że to zdjęcie. Moje pierwsze zdjęcie z Justinem obramowane ramką,z napisem "Best Friends.<3" No właśnie. Mogło być tak cudownie,ale oczywiście wszystko w jednej chwili się rozsypało. Może gdybym pozwoliła Justinowi to wszystko wyjaśnić to teraz byłabym w końcu szczęśliwa? Wszystkie spieprzyłam. Jak zwykle. Patrząc na zdjęcie,na którym byliśmy szczęśliwi niczym małe dzieci poczułam,że w moich oczach ponownie zbierają się łzy. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Szybko wrzuciłam zdjęcie pomiędzy sterty ubrań i otarłam ręką łzy mówiąc ciche:
-Proszę.
Do mojego pokoju weszła uśmiechnięta Samantha trzymając w rękach dwa kubki gorącego kakao. Usiadła obok mnie i wręczyła mi jeden z nich.
-Dzięki.-powiedziałam krótko biorąc szklany przedmiot do ręki.
-Nie ma za co. To może teraz powiesz mi o co chodzi?
Domyśliłam się o co jej chodzi,jednak postanowiłam troszkę poudawać. Tak więc spojrzałam na nią udając zdziwienie.
-O co Ci chodzi?
-Sell..proszę. Nie udawaj,że nie wiesz o co mi chodzi. Przyjeżdżasz tu z dnia na dzień i myślisz,że co? Że ja nie wiem o co chodzi? Pewnie o faceta. Chcę tylko,żebyś wtajemniczyła mnie w szczegóły.
Westchnęłam. Tak..co jak co,ale Sammy jest w tych sprawach ekspertem.
-Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?
Blondynka zaśmiała się.
-Kochana...może nie wiem wszystkiego,ale jeżeli chodzi o te sprawy to nie możesz zaprzeczyć,że znam się na tym jak mało kto. W końcu mam pewne doświadczenie.
-Ech..tak..masz rację. Chodzi o faceta.
-Tego akurat nie musiałaś mi mówić. Sama się tego domyśliłam. Liczę na więcej szczegółów.
Ponownie westchnęłam. Wiedziałam,że nie uda mi się wymigać. Tak więc zaczęłam tłumaczyć jej wszystko od A do Z. Byłoby dużo łatwiej,gdyby nie przerywała mi co chwilę. Była wielką fanką Justina i nie mogła uwierzyć,że jej kuzynka,czyli ja zna osobiście Justina Biebera.
Kiedy skończyłam Sammy była w szoku. Przytuliła mnie bez słowa. Odwzajemniłam uścisk i z trudem powstrzymałam kolejną porcję łez,która zbierała mi się w oczach.
Kiedy już się od siebie oderwałyśmy Sammy nareszcie odzyskała mowę.
-Wooow. Nieźle. Gdybym nie była jego fanką od prawie czterech lat oczy bym mu wydrapała. Współczuję Ci,jednak myślę,że wszystko jeszcze się ułoży. Może powinnaś dać mu drugą szansę?
-Nawet nie wiesz jak chciałabym to zrobić,ale ja po prostu nie umiem mu na nowo zaufać.
-Rozumiem. To nie jest łatwe,jednak jestem pewna,że Ci się uda. Odczekaj jeszcze jakiś czas. Z czasem zapomnisz o tych wszystkich przykrościach i wszystko się ułoży.
-Może masz rację. Dzięki,Sam.
-Nie ma za co,Sell.
Wypiłam kakao gdy nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
-Wujek?
-Tak. Chodź się przywitać.-rzekła Sammy i wybiegła z mojego pokoju przywitać się z Ojcem. Ja natomiast odstawiłam kubek na parapet,wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeszłam powoli po schodach i kiedy zobaczyłam wujka,którego nie widziałam..hmmm...od jakiś 2 lat uśmiechnęłam się szeroko. Podbiegłam do niego i dosłownie rzuciłam mu się w ramiona. Bardzo się za nim stęskniłam.
-Cześć,Selly!-powiedział i mocno mnie przytulił.
-Witaj wujku! Tak się cieszę,że Cię widzę!-odpowiedziałam.
-Ja również się cieszę.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Ciocia przywitała się z mężem dużym buziakiem.
-Mam dla Ciebie niespodziankę,Sell.
-Dla mnie?-zdziwiłam się.-Jaką?
-Jak Ci powiem to nie będzie niespodzianki.
-Jesteś głodna?-ciocia zmieniła temat.
-Nie za bardzo,dziękuję ciociu. Najadłam się w pociągu.
Charlotte uśmiechnęła się i zniknęła w kuchni.
-Chodź za mną Sell.
-Dobrze.
Wyszłam wraz z wujkiem z domu. Prowadził mnie przez niezwykle ładną ścieżkę położoną pośrodku prześlicznej polany. Szliśmy w milczeniu,aż w końcu dotarliśmy do niewielkiej stajni. Stanęłam jak wryta.
-No chodź.-uśmiechnął się wujek i pociągnął mnie do środka. Wszedł do jednego z boksu. Zmieszana poszłam za nim.
-A więc..przywitaj się,Miradessa.-rzekł wujek do niezwykle pięknej klaczy. Zamurowało mnie. Miradessa? Ja przecież znam to imię! Jak byłam mała wraz z wujkiem przygarnęliśmy ją,gdy samotnie błąkała się pomiędzy polami. Była wtedy malutkim źrebaczkiem,który najprawdopodobniej zgubił swoją mamę,albo został porzucony. Była wtedy taka malutka,że nie do końca potrafiła ustać na czterech nogach. Wtedy poprosiłam wujka,żebyśmy ją przygarnęli. Zgodził się natychmiast. Tak jak ja kochał wszystkie zwierzęta. Minęło już sporo czasu,jednak kiedy zobaczyłam ją jako dorosłą klacz po prostu mnie zatkało. Była...piękna. Była najpiękniejszym koniem jakiego kiedykolwiek widziałam.
-Wujku..to naprawdę jest Miradessa?
-Tak,Sell. To twoja przyjaciółka z czasów dzieciństwa.
-Matko,nie mogę w to uwierzyć! Tak się cieszę,że ją widzę!-powiedziałam i w tym samym momencie Miradessa spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami. Chyba mnie rozpoznała ponieważ przytuliła swój piękny,koński pyszczek do mojej szyi. Radosna mocno ją przytuliłam. Nagle z drugiego boksu wyłonił się brązowy koń. Tego to nie kojarzyłam. Spojrzał na mnie przeżuwając w buzi siano a ja spojrzałam pytająco na wujka.
-To jest Piorun. Partner Miradessy.-wyjaśnił. Przytaknęłam głową.
No ładnie. Nawet Miradessa potrafiła sobie znaleźć partnera. Tylko ja jestem jakaś tępa.
-Chcesz na niej pojeździć?
-A mogę?-zapytałam z wielkimi oczami.
-A twoim zdaniem po co Cię tu przyprowadziłem?
Zaśmiałam się. W sumie to było głupie pytanie. Wujek zaczął przygotowywać konie do przejażdżki ja natomiast ubrałam buty kowbojki i nałożyłam na głowę kowbojski kapelusz. Nawet nie wiem po co. Kiedy konie były gotowe do jazdy wujek wyprowadził je ze stajni. Od dziecka uwielbiałam jeździć konno,więc bez problemu dosiadłam Miradessę. Wujek to samo zrobił z Piorunem. Ruszyliśmy. Biegliśmy wspólnie przez pola,łąki,lasy. Było cudownie. Nareszcie zapomniałam o problemach. Czując na sobie promyki słońca i wiatr we włosach nareszcie poczułam,że żyję. Teraz do szczęścia brakowało mi tylko Justina...
****
Hej! :D Oto obiecany 22 rozdział. Starałam się,żeby był jak najdłuższy ponieważ wcześniejszy wyszedł mi zdecydowanie za krótki. Mam nadzieję,że Wam się spodoba,ponieważ siedziałam nad nim chyba z 2 godziny. :D
PS. Dziękuję za 7 komentarzy pod ostatnią,informacyjną notką.:D
Pozdrawiam.<3
Gośka.; ]
Czytasz=Komentujesz.
Świetne!!!!
OdpowiedzUsuńświetny *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam na NN : http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/
Cudooo..*.* Najlepsze zakończenie.:D Fajny pomysł z tymi końmi. Nie mogę się doczekać koncertu Justina.:D Czekam na nn.<3
OdpowiedzUsuńAndzia.<3
Awwww..cudo a nie rozdział.:**** Nie mogę się doczekać aż Selena i Justin się spotakają. Mam nadzieję,że w końcu będą razem.<3 Dodaj jak najszybciej nn.<3 Pozdrawiam.;*
OdpowiedzUsuń~Madziaa.:D
świetny zapraszam do siebie <33 http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńSuper :) szkoda tylko ze nie ma momentow Jeleny :D ale mam nadzieje ze w nastepnym beda :D czekam na NN
OdpowiedzUsuńhttp://thelovestoryforyou.blogspot.com/
Boże, Boże, Boże *__* Świetny !!! :DD Po prostu kocham go <33333333333 + Zapraszam do mnie : http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/ :*********** ;p
OdpowiedzUsuńu mnie kolejny <333 http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńo super <3 pisz szybko i życzę weny :* fanka Ela :D
OdpowiedzUsuńHej, twój blog został nominowany przeze mnie do The Versatile Blogger :) http://just-trust-me-i-love-u.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuń