poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 23

"Jemu naprawdę na Tobie zależy,Sel.."


[Oczami Ashley]:



Jak codziennie rano ok. godziny 7:45 weszłam do szkoły. Było jeszcze 15 minut do dzwonka. Udałam się pod klasę matematyczną. Pod klasą stały tylko Miley,Brenda i...Alyson. Zapomniałam wspomnieć,że od czasu wyjazdu Seleny Alyson zmieniła się nie do poznania. Łazi za tymi laleczkami Barbie a nas totalnie olewa. Chciałam z nią pogadać,ale oczywiście całkowicie mnie zignorowała i poszła z tymi dwoma dziwadłami do sklepu. Nie wiedziałam co jest powodem takiej radykalnej zmiany. Brakowało mi naszej Alyson. Tej cudownej,uroczej i pomocnej dziewczyny,która gdzieś zniknęła. Zniknęła wraz z Seleną. Właśnie..Selena..tak strasznie chciałabym,żeby teraz tu była. Może ona przemówiłaby Alyson do rozumu? Tak strasznie tęsknię za Sel. Za jej codziennym śmiechem,żartami..dlaczego tak nagle wyjechała?

Moje rozmyślania przerwał pewien chłopak,który właśnie wszedł do szkoły i podszedł do klasy. Stanął obok mnie i rzucił tym swoim...hmmm...seksownym i zachrypniętym głosem.

-Hej,Ashley.

Lekko zdziwiona podniosłam odrobinę głowę do góry,aby móc zobaczyć kto to. Okazało się,że jest to nijaki Chris Beadles,który nie ukrywam. Od samego początku mi się spodobał,miał taki..niezwykle sympatyczny wyraz twarzy. 

-Omm..hej,Chris.-odpowiedziałam lekko zmieszana.

Staliśmy chwilę w ciszy. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.

-Ymmm..Ashley..czy..czy mógłbym Cię o coś spytać? A raczej zaproponować..

-Jasne..heh..

-Co robisz dzisiaj po południu?

-Hmm..nie mam nic ciekawego w planach.-uśmiechnęłam się lekko.

-W takim razie co powiesz na kino i pizzę? Ja stawiam.-powiedział z szerokim uśmiechem na ustach.
Po tych słowach poczułam motylki w brzuchu. Nigdy żaden facet nie zaprosił mnie ani do kina ani na pizzę.
-Z wielką chęcią.
-Super! To przejdę o Ciebie o 16:00,zgoda?
-Pewnie. Wiesz gdzie mieszkam?
-Tak. Kiedyś ymm..szedłem akurat w tym samym kierunku co ty i obczaiłem gdzie mieszkasz.
-Aha. Dobrze,a więc będę czekała.
-Świetnie. To do zobaczenia. -odpowiedział i odszedł.
Nie wiedziałam tylko jednego. Czy to tylko przyjacielskie spotkanie czy może rand...nie no,Ashley nie bądź głupia. Taki chłopak jak on nigdy w życiu nie umówi się z tobą na randkę!
Postałam jeszcze chwilę w samotności,aż do szkoły przyszła Demi wraz z Taylorem i Nickiem. Porozmawialiśmy chwilę i gdy  dzwonek nam przerwał znudzeni ustawiliśmy się pod klasą.  Dopiero zaczyna się trzeci miesiąc szkoły a my już mamy serdecznie dosyć. Po jakimś czasie przyszedł nauczyciel i wszyscy weszliśmy do klasy.

****

Lekcje mijały powolnie. Na każdej z nich czułam na sobie spojrzenie Chrisa. Starałam się nie zwracać na to uwagi i skupić się na lekcjach,ale było to bardzo trudne. Raz na fizyce nie wytrzymałam i spojrzałam na niego w tym samym czasie co on na mnie. Niestety chłopak natychmiast odwrócił wzrok. Nie wiem dlaczego,ale zabolało mnie to. I to dość mocno.

****

Właśnie skończyłam pisać notatki na historii kiedy wreszcie zadzwonił upragniony dzwonek. Spakowałam książki i wyszłam z klasy. Zobaczyłam jak Chris wychodzi ze szkoły i kiedy był już w drzwiach odwrócił się i pomachał do mnie ręką. Uśmiechnęłam się lekko i odwzajemniłam to. Zobaczyłam,że właśnie z klasy wyszła Demi,która przyglądała nam się z zaciekawieniem. O nie...znam to spojrzenie. Matko kochana,co ona sobie znowu pomyślała? Spojrzałam na nią pytająco,a ona tylko uśmiechnęła się pod nosem. Prychnęłam i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Zauważyłam,że prosto na mnie idzie Alyson,Brenda i jak zawsze Miley na czele. Wszystkie miały w rękach jakieś "sweetaśne" różowe napoje. Postanowiłam nie przejmować się nimi i dalej szłam w stronę wyjścia. Kiedy chciałam wyminąć te laleczki Miley specjalnie wpadła na mnie tak mocno,że aż przewróciłam się na ziemię i poczułam,że coś chrypnęło mi w kostce. Upadłam na ziemię a ten ohydny różowy napój upadł na podłogę i całą mnie pochlapał. Począwszy od włosów,kończąc na spodniach. Nie miałam siły się podnieść. Noga bolała mnie tak,jakby ktoś wbił mi w nią tysiąc gwoździ. 

-Ashley!!!!!!!!-usłyszałam i podniosłam lekko głowę. Ujrzałam wściekłego Chrisa,który najwidoczniej wszystko widział. Wbiegł z powrotem do szkoły i podbiegł do mnie jak strzała. Złapał mnie mocno za łokieć i podciągnął do góry. Obolała wstałam z ziemi i zachwiałam się. Gdyby nie Chris zapewne znowu leżałabym na podłodze. Przytrzymał mnie mocno w pasie. Kiedy tak mnie obejmował ogarnęło mną niezwykle przyjemne,nieznane mi dotąd uczucie.

-Uważaj jak chodzisz,idiotko!-warknął Chris w stronę Cyrus.
-Przepraszam. Nie zauważyłam jej. -odparła ze sztucznym uśmieszkiem na ustach.
Chris rzucił jej mordercze spojrzenie a ona tylko zaśmiała się i śmiejąc się wraz z Brendą i Alyson odeszła. Nie mogłam uwierzyć,że nawet All się ze mnie śmieje. Jak ona mogła? Nie poznaje jej zupełnie. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Bardzo zabolało mnie to,że nawet ona się ze mnie śmieje. Chris najwyraźniej to zauważył,bo czułym gestem wytarł mi ją. Poczułam,że po moim ciele rozchodzi się bardzo przyjemny dreszcz. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. To było cudowne.
-Wszystko w porządku?
-Szczerze?
-Jasne.
-Nic nie jest w porządku! Nie dość,że jestem cała upaćkana w tym różowym świństwie to jeszcze noga mnie boli!
-Idziemy do pielęgniarki,migiem!
-Nie trzeba. Zaraz przejdzie.
-Ash,nie dyskutuj. Idziemy. -powiedział i zaczął iść ze mną powoli w stronę gabinetu pielęgniarki. Z niechęcią ruszyłam z nim. Po chwili weszliśmy do środka. Pielęgniarka o mało nie spadła z krzesła. W sumie nie dziwię jej się. Włosy miałam potargane i pozlepiane tym gównem za przeproszeniem,buzię całą brudną,makijaż rozmazany,ubranie również brudne i ledwo co stałam na nogach. Gdyby nie Chris nie dałabym rady stać. 
-Matko kochana! Ashley,co ci się stało?!-wykrzyczała przerażona pani Perrie,kiedy mnie zobaczyła.
-Miley wpadła na nią tak,że upadła i prawdopodobnie skręciła sobie kostkę. Wylała też na nią całe picie,które piła.-wyjaśnił Chris.
-Rozumiem. Chris..podprowadź ją do łóżka.-poprosiła kobieta szukając czegoś w szklanej szafce. Chris zgodnie z jej zaleceniem podszedł ze mną powolnym krokiem w stronę łóżka. Kiedy wreszcie udało mi się do niego podejść powoli położyłam się na nim. Chris natomiast zajął miejsce obok mnie na krześle i...złapał mnie za rękę. Czułam się trochę nieswojo jednak było to miłe uczucie,dlatego pozwoliłam mu na to.
Pielęgniarka podeszła do mnie z jakąś maścią. Usiadła na skraju łóżka i dotknęła mojej zranionej kostki. Jęknęłam z bólu i w tym samym momencie poczułam,że Chris mocniej ściska moją dłoń chcąc dodać mi otuchy. Uśmiechnęłam się lekko do niego,a on odwzajemnił uśmiech. Po chwili poczułam,że pani smaruje mi kostkę jakąś chłodną maścią,a następnie nakłada mi bandaż.
-No dobrze. Ta maść powinna pomóc. Musisz jednak oszczędzać tą nogę. Najlepiej by było,gdybyś poszła z tą nogą do lekarza.
-Postaram się.
-Mam nadzieję,teraz zadzwonię do twoich rodziców i poproszę ich,aby zabrali Cię do domu.-oznajmiła biorąc telefon do ręki.
-Nie trzeba! Dam radę dojść do domu. Rodzice na pewno są bardzo zajęci.-oznajmiłam.
-Na pewno dasz sobie radę?
-Zaopiekuje się nią.-powiedział brunet.
-W takim razie w porządku. Możecie już iść. 
-Dobrze. Dziękuję za pomoc.
-Nie ma za co. Wracaj szybko do zdrowia.-powiedziała z uśmiechem blondynka.
-Dziękuję.-odpowiedziałam i powoli wstałam z łóżka. Poczułam,że zaraz ponownie upadnę,jednak Chris w porę zareagował. Ponownie mocno objął mnie w pasie i postawił do pionu. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością,a on to odwzajemnił. Był naprawdę cudowny kiedy się uśmiechał. Miał takie..ciemno-kakaowe błyszczące tęczówki z których aż biła troska i zrozumienie. Pożegnaliśmy się z pielęgniarką i wyszliśmy z gabinetu lekarskiego. Weszliśmy na korytarz i ponownie skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Po drodze Chris sięgnął po mój plecak i zarzucił go sobie na plecy. Biedactwo..nie dość,że niósł dwa plecaki na plecach to jeszcze musiał się mną zajmować. To okropne uczucie nie móc być w pełni samodzielnym.
-Daj mi ten plecak.
-Oszalałaś? W życiu! Nie możesz się przemęczać.
-Proszę Cię. Nie traktuj mnie jak dziecko. Umiem o siebie zadbać.
-Normalnie tak,ale teraz masz skręconą kostkę i musisz się oszczędzać.-odpowiedział a ja westchnęłam. Wiedziałam,że nie uda mi się go w żaden sposób przekonać. Powoli wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
-Tak więc z naszego wypadu nici?-spytałam zrezygnowana.
-Na to wygląda,ale nie martw się. Nadrobimy to innym razem.-odparł z uśmiechem a ja mu przytaknęłam.
Szliśmy bardzo powoli jednak wcale się nam nie nudziło. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się w najlepsze. Bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy. Chyba właśnie zyskałam nowego przyjaciela. Być może najlepszego...


*****

Kiedy wreszcie dotarliśmy do mojego domu była godzina 16:30. Chris odprowadził mnie pod same drzwi. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie on. Pożegnał mnie w dość nie typowy sposób. Mianowicie pocałował mnie w policzek. Nie było to zwykłe jakieś tam muśnięcie. Był to całkiem mocny buziak. Poczułam się wspaniale.Oddał mi plecak a ja  z uśmiechem pomachałam mu i weszłam do domu. W przedpokoju czekali na mnie zmartwieni rodzice i Jennifer,czyli moja kochana,starsza siostra. Zamknęłam za sobą drzwi i popatrzyłam na nich z uśmiechem.
-Matko boska,Ashley! Gdzieś ty była tyle czasu?!-krzyczała moja mama.
-Mamo..ja...
-I dlaczego masz zabandażowaną nogę?!
-Daj mi skończyć. Jak wychodziłam ze szkoły przypadkowo Miley na mnie wpadła,a ja upadłam. Strasznie zaczęła mnie boleć kostka i udałam się do pielęgniarki. Ona opatrzyła i zabandażowała mi nogę oraz kazała udać się do lekarza.-wyjaśniłam.
-Matko boska,tak mi przykro córciu. Mocno Cię boli?
-Teraz już tylko trochę. Pielęgniarka posmarowała mi nogę jakąś maścią i powoli przestaje mnie boleć.
-Jutro pojadę zarejestrować Cię do lekarza.-oznajmił tata.
-Dobrze,tato.
-A możesz mi wyjaśnić dlaczego jesteś cała różowa?-odezwała się moja siostra.
-No bo jak wpadłam na nią to ona wylała na mnie calutkie picie które wtedy piła. To dlatego.
-Mhm. To chodź do łazienki. Pomogę ci się ogarnąć.
Mama wzięła ode mnie-według niej-ciężki plecak i zaniosła go do mojego pokoju. Natomiast ja wraz z Jennifer udałyśmy się do łazienki. Siostra pomogła mi wejść po schodach na górę. Weszłyśmy do łazienki,ja mocno utykając,rzecz jasna. Z pomocą Jennifer porządnie umyłam twarz,zmyłam makijaż i umyłam włosy. Kiedy byłam już nieco ogarnięta wyszłam z łazienki i powoli udałam się do swojego pokoju. Weszłam do niego i otworzyłam szafę. Wygrzebałam z niej jakieś wygodne ubranie i przebrałam się w nie. Od razu poczułam się lepiej:

Kiedy już się w nie ubrałam usiadłam zmęczona na łóżku. Nagle usłyszałam dźwięk sms'a. Sięgnęłam po plecak i wygrzebałam z niego komórkę.

OD: Nieznany numer.
I jak tam księżniczko? ;*
W pierwszej chwili zdziwiłam się. Kto mógł wysłać mi takiego sms'a?  Po chwili jednak wpadłam na pomysł,że to na pewno sprawka Chrisa. Od razu zapisałam go sobie w książce adresowej mojego telefonu i odpisałam.
DO: Chris.<3
Już lepiej,dzięki.;* Jutro nie będzie mnie w szkole bo jadę do lekarza..uhhh..;\
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Po chwili znowu poczułam,że mój telefon wibruje.
OD: Chris.<3
Rozumiem. Pojadę z tobą.: D
Bez wahania odpisałam.
DO: Chris.<3
Słucham? Nie no co ty,nie wygłupiaj się. Na pewno masz swoje sprawy na głowie. Zostajesz w domu i koniec.
OD: Chris.<3
Nie upieraj się.<3 I tak mnie nie przekonasz. Jadę z tobą i koniec. Daj znać o której masz wizytę to po Ciebie wpadnę.;*
Ponownie westchnęłam. Czy on musi być aż tak uparty? Ale mimo wszystko jest kochany. Popisaliśmy jeszcze chwilę,gdy nagle tym razem zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się. Dzwoniła Selena. Bez wahania odebrałam.
-Hej,Selly!
-Cześć,Ash! Co tam u Ciebie?
-Yhmm..wszystko w miarę w porządku. Jedynym moim zmartwieniem jest fakt,że dzisiaj skręciłam sobie kostkę.
-Jakim cudem?
-Normalnie. Jak wychodziłam ze szkoły wpadłam na Miley,przewróciłam się i skręciłam ją.
-Moje biedactwo. Boli?
-Tylko troszkę. No nie ważne. Opowiadaj co u Ciebie!
- U mnie nic szczególnego. Zdążyłam się już zaklimatyzować w nowej szkole,ale i tak mi was brakuje.
-Nam Ciebie też, Sell. Proszę. Wróć.
-Wybacz Ash,ale jeszcze nie jestem gotowa. Na pewno kiedyś wrócę,ale jeszcze nie teraz.
-No dobrze,rozumiem.
-Co u niego?-spytała nagle.
Od razu domyśliłam się o kogo jej chodzi. Oczywiście o Biebera.
-Nie wiem. Od czasu kiedy ty wyjechałaś ani razu nie pojawił się w szkole. Jemu naprawdę na Tobie zależy,Sel...
-Yhm..sorki,ale muszę już kończyć,ciocia mnie woła. Zdrowiej szybko i pozdrów wszystkich. Papa. Buziaczki.-powiedziała i natychmiast się rozłączyła. Westchnęłam i odłożyłam telefon na szafkę nocną. Muszę coś zrobić,aby im pomóc....


****

Hej! :D Oto 23 rozdział. Jest on..troszkę inny,ponieważ po raz pierwszy wcieliłam się w postać..bardziej drugoplanową i powiem szczerze,że spodobało mi się to. Postanowiłam ten rozdział przeznaczyć właśnie dla Ashley z tego względu,że jutro obchodzi swoje urodziny.:D Mam nadzieję,że spodoba się on Wam.
PS. Dziękuję za ostatnie 10 komentarzy! Jesteście niesamowici! Kocham Was! ;*

Pozdrawiam.<3
Gośka.; ]

Czytasz=Komentujesz.














7 komentarzy:

  1. Świetneee..*_* Fajnie,że wreszcie wcieliłaś się w kogoś innego a nie ciągle w Selenę,albo w Justina,jednak już nie mogę się doczekać,aż Justin do koncert w tej wsi..pisz jak najszybciej nn.<3'
    Pozdrawiam.<3
    Andzia.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!!! Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham,kocham,kocham! *.* Świetny rozdział.<3 Miło,że poświęciłaś Ashley ten rozdział skoro ma jutro urodziny. Rób więcej takich rozdziałów. Czekam na nn.<3

    ~Madziaa.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne są rozdziały z perspekywy Ashley <3 więcej takich :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *-* Ciekawe, czy Sel mu wybaczy <33 Musi :** Kocham kocham kocham <333333333 + zapraszam do mnie :D ---> http://u-smile-i-smileee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wooooww!!!!! Cudo,cudo,cudo!!!!!! To jest MEGA! Kocham to.<3 Nie mogę się doczekać nn. Pisz szybko.<3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest cudowne.<3 Kiedy nn? Nie mogę się doczekać! <3 ;*

    Wierna czytelniczka,
    Sylwia.<3 ;)

    OdpowiedzUsuń