"Konieczna jest operacja..."
Podniosłam swoje ociężałe powieki i ujrzałam stojącą nade mną ciocię,Brandona,wujka,Sam,Ushera i pielęgniarkę. Zaczęłam zdezorientowana rozglądać się po pomieszczeniu. Nie pamiętałam za bardzo co się stało. Pamiętam tylko,że kiedy ostatni raz byłam przytomna byłam bardzo roztrzęsiona,załamana i wściekła.
-Co się stało?-ledwo wydusiłam z siebie.
-Zemdlałaś.-wytłumaczyła pielęgniarka.
Przytaknęłam głową i zmarszczyłam czoło. Częściowo dlatego,bo głowa strasznie mnie bolała a częściowo po to,aby coś sobie przypomnieć. W końcu wszystko sobie przypomniałam. No tak,przecież Justin został postrzelony i trafił w ciężkim stanie do szpitala.
-Co z Justinem?-spytałam drżącym ze strachu głosem.
-Reanimują go.-odparł szeptem Usher,a ja poczułam jak w moich oczach pojawia się potok łez i zaczyna spływać po moich policzkach. Po chwili cały obraz mi się rozmazał.
Sel,do cholery! Nie możesz tak po prostu leżeć i beczeć!-skarciłam siebie w myślach,po czym zerwałam się ze szpitalnego łóżka. Zakręciło mi się w głowie więc podparłam się o ścianę. Natychmiast podeszła do mnie pielęgniarka i zaczęła prowadzić mnie z powrotem do łóżka. Jednak ja musiałam pozostać nieugięta,więc zaczęłam się z nią szarpać. W końcu odepchnęłam kobietę od siebie i wyleciałam z sali. Instynktem kierowałam się w stronę sali,w której reanimowano Justina. Nie pamiętałam numeru,jednak intuicja podpowiadała mi,że idę we właściwym kierunku. Po chwili stanęłam przed właściwą salę. Spojrzałam przez szybę. Lekarze byli wokół łóżka i usilnie próbowali pobudzić serce chłopaka do pracy. Modliłam się. Modliłam się aby im się udało. Po chwili jeden z nich opuścił pomieszczenie. Natychmiast do niego doskoczyłam.
-Panie doktorze...
-Bardzo mi przykro,robiliśmy co w naszej mocy,jednak się nie udało...-odpowiedział kładąc mi dłoń na ramieniu. Natychmiast ją strzepnęłam i świat dosłownie mi się zawalił. Justin mnie opuścił. Zostawił tuż po tym jak wyznał mi miłość. Dlaczego to zawsze mnie spotyka? Dlaczego?!-pytałam sama siebie w myślach osuwając się plecami o ścianę,spoczywając na zimnej posadce...
****
-Nieeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!-wykrzyczałam ze łzami i podniosłam się do pozycji siedzącej. Oddychałam bardzo szybko i płytko. Byłam przerażona. Ciśnienie skoczyło mi chyba do 400-stu. Łzy ciurkiem leciały mi po policzkach. Dopiero po dłuższej chwili zdołałam się uspokoić. Zdziwiona rozejrzałam się dookoła. Nie znajdowałam się już na korytarzu szpitalnym siedząc na zimnych kafelkach,tylko w łóżku w sali dla chorych. Po chwili do sali weszła wysoka brunetka,która jak mniemam była pielęgniarką. Z uśmiechem podeszła do mnie i zaczęła coś robić przy urządzeniach.
Oddychałam już umiarkowanie i powoli.
-Co się stało? Co z Justinem?
-Zemdlałaś. A z panem Justinem....chyba wszystko w porządku. Po długiej reanimacji wrócił do świata żywych.-odpowiedziała z uśmiechem a ja odetchnęłam z ulgą. Czyli to wszystko było jakimś chorym snem,a raczej koszmarem.
-Czy mogę do niego pójść?
Kobieta spojrzała na mnie podejrzliwie a ja spojrzałam na nią błagalnie. Brunetka uśmiechnęła się pod nosem i odłączyła mnie od wszystkich maszyn. Podziękowałam jej i powolnym krokiem opuściłam swoją salę. Podeszłam do sali,w której leżał mój Justin. Weszłam po cichu do środka,gdzie zastałam lekarza.
-Przepraszam...można?
-A kim pani jest dla pacjenta?
-Dziewczyną.-odparłam pewna siebie.
Doktor pokiwał głową ze zrozumieniem i podszedł do mnie.
-W takim razie zapraszam do mojego gabinetu.
Przytaknęłam głową i razem z lekarzem opuściłam salę Justina i udałam się do gabinetu doktora. Weszliśmy do środka. Mężczyzna usiadł przy biurku i gestem wskazał fotel,na który też usiadłam.
-Tak więc uratowaliśmy pana Biebera po długiej reanimacji. Jego stan jest ciężki,jednak powoli się poprawia. Proszę mi powiedzieć,czy pacjent zażywa jakiekolwiek leki?
Zamyśliłam się na moment. Nie przypominałam sobie nic. Siedziałam zamyślona jakieś 5 minut aż w końcu sobie przypomniałam. No tak! Przecież bierze leki przeciwbólowe na tą chorą rękę!
-Tak,panie doktorze. Z tego co mi mówił bierze zastrzyki przeciwbólowe na chorą rękę.
-To wszystko wyjaśnia.-odparł poprawiając sobie okulary- pacjent musiał to przedawkować i dlatego doszło do zatrzymania akcji serca. Pan Justin musi po prostu ograniczyć na pewien czas zażywanie tego leku,aby sytuacja się unormowała. Czy dopilnuje pani tego?
-Oczywiście.
-Dobrze. Ale mam dla pani jeszcze jedną,przykrą wiadomość.-oznajmił doktor a ja spojrzałam na niego z przerażeniem.
-Podczas szczegółowych badań odkryliśmy,że...pan Bieber ma guza w mózgu. Konieczna jest operacja...-oznajmił mężczyzna a ja patrzyłam na niego jakby przyleciał z kosmosu. Justin ma guza w mózgu?! Rany,co jeszcze mnie dzisiaj spotka?!
-Wszystko dobrze?-zapytał zaniepokojony lekarz kiedy zauważył co się ze mną dzieje.
Powoli pokiwałam głową.
-A jakie są szanse,że ta operacja się powiedzie?
-Są one dość duże,więc proszę się nie martwić. Jeżeli pacjent wyrazi na to zgodę natychmiast zabieramy go na salę,jednak na razie pan Justin stawia pewne opory...
Co?! Justin jeszcze się waha?! No nie,on kompletnie oszalał!
Wstałam z fotela i wybiegłam wściekła z gabinetu lekarskiego. Co on sobie do jasnej cholery wyobraża?! Już ja mu przydzwonię do rozumu!
Z tymi myślami wpadłam jak bomba do sali Justina,jednak to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Okno było otwarte,natomiast łóżko Justina....puste....
****
Hej,miśki! <3 Oto 28 rozdział. Jeszcze raz przepraszam,że dodaję go tak późno,ale chwilowo zabrakło mi..weny. Mam nadzieję,że teraz już na dobre ją odzyskam i będę dodawać rozdziały tak jak wcześniej. Nie wiem czy ten rozdział mi wyszedł,bo pisałam go na szybko. Mam jednak nadzieję,że Wam się spodoba.;*
Pozdrawiam.<3
GoŚka.; ]
Czytasz=Komentujesz.
O boze on wyskoczyl z okna i ma goza!!! Mam nadzieje zo on sie nie zabil ....przez ciebie tera bede ciagle o tym myslala dawaj szybko nastepny bo nie wytrzymam !!!!
OdpowiedzUsuńthelovestoryforyou.blogspot.com
Oh,My God! Jak to wyskoczył przez okno?! Boże,dziewczyno ty chcesz,żebym ja zawału dostała?! Ugh,dodaj nn jak najszybciej bo zaraz tu padnę przez Ciebie! *.* Kocham to.<3333
OdpowiedzUsuńJezuuuuu!!!!!!!!!! O_O Rozdział megaa!!!! <3333 ;**** Mam nadzieję,że nic się Justinowi nie stanie..*_* Czekam na nn z zapartym tchem.<3 ;*
OdpowiedzUsuńKocham tooo!!!!!! Kurwa,no przerywać w takim momencie?! No ja Cie...no nie wytrzymam! Czekam na nn! Dodaj jak najszybciej.<3 ;*
OdpowiedzUsuńAndzia.<3
heh zwiał :D
OdpowiedzUsuńŁooo..ale się dzieje..xdd Justinowi chyba też się coś w głowe stało skoro zwiał przez okno.*.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.<333
Jest nowy rozdział na:
OdpowiedzUsuńhttp://justinpamelalove.blogspot.com/2013/07/rozdzia-11-przyjaciomi.html
K.O.C.H.A.M! <3333333 ;********** Czekam na nn.<3 Rozdział zajebisty,jak zawsze .;*
OdpowiedzUsuńWoW!!! Super!!!! Czekam z niecierpliwością na nn <3 <3 Kocham!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <33333333333333
OdpowiedzUsuńCzekam na next
U mnie new..Proszę wejdź..
http://szukajac-doroslosci.blogspot.com/
Według mnie ten rozdział jest exstra i podziwiam cie ze nawet kiedy piszesz rozdział na szybko to i tak jest niesamowity ja tak nie umiem szybko !!!!!! czekam na nn♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńPS.kocham twój blog♡♥
Jejuuuu...;333 To jest po prostu...ummm....niesamowite,piękne,wspaniałe,magiczne..ech..no inaczej się nie da tego nazwać.<3 Kocham to.<3 ;* Czekam na nn.<3
OdpowiedzUsuń