"Osłonił mnie własnym ciałem,a ja nie wiedziałam co mam zrobić.."
Następnego dnia obudziłam się o 8:00. Przecierając oczy spojrzałam na budzik i westchnęłam. Nie miałam wyboru. Musiałam już wstać,ponieważ o 10:00 miał przyjść po mnie David i mieliśmy iść na wspólny poranny jogging. Tak więc bez najmniejszej ochoty zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Nawet nie patrząc w lustro zabrałam się do wykonywania wszystkich porannych czynności. Szło mi to niestety strasznie powoli,ponieważ nie do końca się wyspałam. Po dłuższej niż zazwyczaj kąpieli w wannie owinięta ręcznikiem zaczęłam myć,a następnie suszyć,rozczesywać i kręcić włosy. Zajęło mi to z dobre pół godziny,jednak,gdy wreszcie się z tym uporałam wróciłam do pokoju,aby wybrać sobie jakieś ciuchy i mnie zamurowało. Na moim łóżku,jak gdyby nigdy nic siedział Brandon. Kiedy mnie zobaczył zagwizdał i powiedział:
-No,no,no..nie wiedziałem,że mam taką seksowną kuzynkę...
Dopiero teraz zauważyłam,że nadal stoję przed nim w samym ręczniku,który sięgał mi zaledwie do połowy ud no i odsłaniał kawałek biustu. Poczułam,że moje policzki nabierają kolorów więc szybko schowałam twarz we włosach. Mój kuzyn zaśmiał się na ten widok. Poszedł do mnie bliżej. Cholera jasna! Co on sobie do jasnej ciasnej anielki wyobraża?! Własną kuzynkę chce zgwałcić,czy co? Cofnęłam się i spojrzałam na niego gniewnie,a ten uniósł ręce w obronnym geście.
-Po cholerę tu przylazłeś?
-Bo...bo chciałem zapytać,czy nie wzięłaś przypadkiem słownika francuskiego bo jest mi potrzebny,jednak to może poczekać..-powiedział i uśmiechnął się cwanie. Spojrzałam na niego spode łba i ruszyłam w stronę półki z książkami. Poszperałam na niej chwilę i po chwili znalazłam to,co planowałam. Słownik do francuskiego. Na moje szczęście był dosyć ciężki.
-Jak widzisz mam go,a teraz wypierdalaj!-warknęłam i zaczęłam go wyganiać ze swojego pokoju,opierał się,ale ostatecznie z nim wygrałam.
-Ale na pewno nie chcesz skorzystać z mojej propozycji?
-Zboczeniec!-zaśmiałam się po czym walnęłam słownikiem w jego łepetynę i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Usłyszałam tylko głośne "AŁA!" i najwyraźniej pobiegł poskarżyć się cioci bo usłyszałam jak udaje płacz małego dziecka i mówi coś w stylu "Mamo! Selena się nade mną znęca!". Słysząc to zaczęłam się śmiać. Ech..kocham Brandona. W mgnieniu oka potrafi poprawić mi humor i rozbawić. Cieszę się,że tak się dogadujemy. Z uśmiechem na ustach podeszłam do szafy i wyjęłam z niej przygotowany już w myślach zestaw ubrań. Wróciłam z nim do łazienki i przebrałam się. O dziwo poszło mi to zadziwiająco szybko. Następnie zabrałam się do robienia makijażu. Na rzęsy nałożyłam tusz a usta musnęłam blado-różowym błyszczykiem. Kiedy zobaczyłam gotowy efekt w lustrze uśmiechnęłam się sama do siebie:
Gotowa wyszłam z łazienki i wrzuciłam do kieszeni telefon oraz portfel. Następnie zeszłam do jadalni i zastałam tam już wszystkich domowników. Wujek właśnie czytał gazetę biorąc od czasu do czasu łyk gorącej czekolady, Brandon właśnie pałaszował naleśniki,a ciocia właśnie skończyła nakładać naleśniki dla mnie i usiadła przy stole. Natomiast Samantha,nadal wielce obrażona po naszej wczorajszej kłótni siedziała znudzona przy stole z puszką coli w ręce i pisała coś na swoim smart- fonie. Przeszłam obok niej,a ona nawet nie zaszczyciła mnie jednym spojrzeniem. Prychnęłam pod nosem i zajęłam miejsce przy stole między ciocią a Brandonem. Przywitałam się z wujkiem i ciocią i zaczęłam spożywać śniadanie od czasu,do czasu pijąc gorącą czekoladę. Podczas jedzenia rozmawialiśmy,śmialiśmy się,jedynie Samantha nadal była wpatrzona w ekran swojego telefonu i nie odzywała się ani słowem. Nie obchodziło mnie to zbytnio. Kiedy zjadłam umyłam naczynia,aby pomóc trochę cioci i oznajmiłam,że wychodzę. Wyszłam z domu i ujrzałam Davida,siedzącego na ławce przed moim domem. Uśmiechnęłam się szeroko i do niego podbiegłam. Widząc mnie również ukazał swoje śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu,wstał i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się.
-Cześć.
-Witaj. Ślicznie wyglądasz.
-Dzięki,ty również całkiem nieźle.
-To co? Idziemy?
-Jasne.
No i zaczęliśmy nasz jogging. Biegaliśmy poprzez łąki,pola rozmawiając,śmiejąc się i ścigając niczym małe dzieci. Super sprawa. Poprawiam swoją kondycję i formę no i przy okazji spędzam czas ze swoim kumplem.
Zanim się obejrzeliśmy była już 12:00. Zmęczeni,truchtem wracaliśmy do mojego domu przez centrum wsi. Po drodze zauważyłam duży plakat,który szczególnie zwrócił moją uwagę. Podeszłam bliżej i zaczęłam czytać. Zatkało mnie. Dosłownie. Tu było napisane,że dzisiaj o 20:00 JUSTIN daje koncert w tej wsi. Z jednej strony byłam nieźle zszokowana,ale z drugiej szczęśliwa. To będzie okazja,żeby ponownie się z nim spotkać,ponownie porozmawiać,wyjaśnić sobie wszystko. Ja muszę tam być! Nie ma innej opcji. Tak więc wróciłam do Davida,pożegnałam się z nim i rzuciłam się pędem do domu. Wpadłam do niego jak bomba i wściekła zaczęłam szukać Samanthy. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?! Przecież na pewno o tym wiedziała. Znalazłam ją w kuchni.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?!-wydarłam się.
Spojrzała na mnie wyraźnie zdziwiona. Stanęłam naprzeciwko niej i zaczęłam nerwowo stukać paznokciami o blat.
-No słucham?!-wydarłam się po raz drugi,ponieważ blondynka do tej pory nic nie odpowiadała. Zupełnie tak jakby wyrwano jej języka z gęby.
-O co ci chodzi?!-wrzasnęła po chwili.
-Jak to o co?! Jak mogłaś mi nie powiedzieć,że Justin gra dzisiaj koncert,i to jeszcze tutaj?!
-Po naszej ostatniej rozmowie wywnioskowałam,że to Ciebie raczej nie interesuje..-zaśmiała się.
Ponownie prychnęłam i wściekła wyszłam z domu. Musiałam zdobyć bilety. Na szczęście na plakacie był napisany adres więc bez problemu trafiłam we właściwe miejsce. Kolejka była ogromna. Z westchnieniem ustawiłam się na końcu kolejki. Strasznie bałam się,że zanim dojdę do okienka biletów już nie będzie. Nagle usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Selena?!
Odwróciłam się i zobaczyłam Usher'a,czyli menadżera Justina.
-Cześć,Usher.-uśmiechnęłam się.
-Co tu robisz?
-No chcę kupić bilety na dzisiejszy koncert,ale chyba nie dam rady.-skrzywiłam się.
-Chcesz wpaść na koncert?
-No..tak,chcę,ale to raczej nie wypali.
-Wypali,wypali. Masz.-odparł i wręczył mi bilet wraz z wejściówką na kulisy.
-Dzięki,Usher,ale ja...nie mogę tego przyjąć.
-Możesz a nawet musisz. Justin zabiłby mnie gdyby dowiedział się,że nie byłaś na koncercie z powodu wyprzedanych biletów.
-Aż tak bardzo mu zależy?
-Nawet jeszcze bardziej.-uśmiechnął się i na siłę wcisnął mi bilet i wejściówkę w rękę.
-Ech..no dobra...dzięki,Usher.
-Nie ma za co. Justin na pewno bardzo się ucieszy,że wpadniesz. To do zobaczenia.-uśmiechnął się i odszedł.
-Na razie.-odpowiedziałam i ruszyłam w stronę domu. Kiedy już tam byłam wpadłam do domu jak burza całkowicie ignorując Sam. Weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Matko..zostało mi tylko...7 godzin. Tak,tak..pewnie sobie myślicie,że to bardzo dużo. Wcale nie..ja już muszę zacząć się przygotowywać bo potem nie zdążę! Tak więc podeszłam do radia i puściłam je na full. Akurat leciał Justin i jego piosenka "All Around The World" co tylko zachęcało mnie do zabrania się do roboty. Na początek podeszłam do szafy i zaczęłam wywalać z niej wszystkie ubrania. Nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego a jeżeli coś wydawało mi się nawet interesujące to albo nie mogłam znaleźć żadnych fajnych dodatków,albo butów. Kiedy wreszcie udało mi się znaleźć coś odpowiedniego była godzina 16:00. Matko! Jeszcze tylko 4 godziny! Spokojnie Selena..oddychaj. Zdążysz. Wdech...wydech. Szybko wrzuciłam resztę ubrań do szafy,a wybrane ciuchy starannie ułożyłam na łóżku. Następnie udałam się do łazienki i stanęłam przed lustrem. Nie wiedziałam jak mam się uczesać,czy umalować..ech..życie dziewczyny to istny horror. W końcu zdecydowałam się na taką bardziej "ostrą" fryzurę i mocny makijaż. Czyli już wszystko mam obmyślone,pozostaje tylko wcielić te pomysły w życie. Tak więc najpierw ponownie wzięłam kąpiel,tym razem z bąbelkami i olejkami aromatycznymi. Kiedy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i wyjrzałam zza drzwi łazienki,aby sprawdzić,czy mój cudowny kuzyn znowu nie siedzi u mnie w pokoju. Tak,tak..wiem..przesadzam,ale cóż. Kiedy uzyskałam pewność,że nikogo nie ma wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka. Przebrałam się szybko w wybrane ciuchy a stare wrzuciłam do prania,ponieważ były spocone po bieganiu. Następnie wróciłam do łazienki i zrobiłam sobie fryzurę i makijaż. Wyglądałam tak:
Zadowolona z osiągniętego efektu wyszłam z łazienki i spakowałam komórkę,bilet,wejściówkę oraz portfel do małej,czarnej torebki. Następnie spojrzałam na zegarek. 18:30. Cholera! Obym zdążyła! Czym prędzej wybiegłam z pokoju i oznajmiłam wszystkim,że wychodzę na koncert. Zgodzili się także opuściłam dom i jak najszybciej ruszyłam w odpowiednim kierunku.
****
Na miejscu byłam 25 minut później. Czyli miałam jeszcze 5 minut do koncertu. Tak więc zajęłam miejsce dla vipów (Wow.:D). Na szczęście koncert będzie miał miejsce na powietrzu. Zawsze wolałam szaleć na dworze niż dusić się w sali. Spojrzałam na publiczność i mnie zatkało. Było chyba z 10 tysięcy ludzi. Jak to możliwe,że Justin ma tyle fanów w tej małej wiosce? Pewnie niektórzy zjechali się z okolicznych miast,bo to nie możliwe,żeby wszyscy byli stąd. Przerwałam rozmyślania,ponieważ ogłuszył mnie wielki krzyk i pisk. Spojrzałam na scenę. No tak..zza kulis wyszedł właśnie Justin i jego gitarzysta. Z uśmiechem zajął miejsce na stołku i spoglądał na swoich fanów. Kiedy zauważył mnie o mało oczy nie wyskoczyły mu z orbit. Czyli Usher nic nie wspomniał,że mam zamiar tu przyjść? W sumie to nawet lepiej. Obecnej miny Biebera nigdy nie zapomnę. Kiedy już wreszcie trochę się ogarnął uśmiechnął się do mnie szeroko. Odwzajemniłam ten gest lekko speszona. Po chwili Justin przywitał się z fanami i powiedział coś na ucho gitarzyście. Ten wstał i udał się za kulisy. Następnie ustawił kolejny stołek i sam na nim usiadł. Nie rozumiałam co się dzieje,jednak i tak byłam strasznie szczęśliwa,że znowu widzę Justina i najwyraźniej on nie gniewa się na mnie. Po chwili zaczęły rozbrzmiewać pierwsze dźwięki gitary,a Justin zaczął śpiewać po kolei piosenki z nowej płyty. Wszyscy bawili się świetnie,aż Justin wypowiedział coś,co o mało nie zwaliło mnie z nóg.
-A teraz chciałbym zaprosić tu na scenę,najcudowniejszą dziewczynę,jaką kiedykolwiek spotkałem. Selena,zapraszam Cię!-krzyknął do mikrofonu a mnie dosłownie zatkało. Beliebers zaczęły piszczeć jak opętane,a ja speszona wstałam z miejsca i weszłam po schodkach na scenę. Justin wstał z miejsca,złapał mnie za rękę i z wielkim uśmiechem podprowadził do stołka przyniesionego wcześniej przez gitarzystę. Usiadłam na nim,a Justin za chwilę już siedział obok mnie i przemówił ponownie:
-A teraz zaśpiewam moją najnowszą piosenkę. Śmiało mogę rzec,że moją ulubioną,ponieważ napisałem ją z myślą o Sel. Selena...to dla Ciebie.-i w tej samej chwili gitarzysta zaczął grać dobrze znaną mi melodię. Kiedy pierwszy raz odkryłam tą piosenkę uzależniłam się od niej. Kiedy tylko miałam czas włączałam komputer i słuchałam jej. Znałam tę piosenkę na pamięć.
Justin zaczął śpiewać cały czas patrząc mi głęboko w oczy. Po chwili odważyłam się i zaczęłam śpiewać razem z nim. To było piękne. W tej chwili dla nas nic się nie liczyło. Byliśmy tylko my. My i nasza piosenka. Kiedy piosenka dobiegła końca po prostu rozpłakałam się. Justin uśmiechnął się do mnie,wstał,podając mi rękę. Również wstałam i stanęłam na przeciwko niego.
-Selena..teraz chciałbym się Ciebie o coś zapytać.
Kiwnęłam głową na znak,że rozumiem i ze łzami w oczach czekałam aż zacznie.
-Tak więc,Sell..ja wiem,że mam wady. Nie jestem idealny. Wiem,że wiele razy Cię zraniłem i naprawdę jest mi przykro. Mam nadzieję,że kiedyś mi to wybaczysz. Ale chcę,chcę żebyś wiedziała,że..dla mnie to właśnie TY jesteś idealna. Zrozumiałem to już tego samego dnia kiedy się poznaliśmy. Od początku wydawałaś mi się wyjątkowa. Jesteś moją księżniczką,moim słońcem i całym moim życiem. Czy...zostałabyś moją dziewczyną?
Słysząc to rozkleiłam się na dobre. Justin był...taki..uroczy. I nie do wiary,że kochał właśnie mnie. Byłam pewna,że na to nie zasługuję,ale ja też go kocham i nic na to nie poradzę.
Byłam już cała zapłakana. Makijaż zaczął mi się rozmazywać,a Justin nadal patrzył na mnie z szerokim uśmiechem na ustach.
-Tak..-szepnęłam wzruszona i zobaczyłam jak mu ulżyło. W jego oczach tańczyły teraz wesołe iskierki szczęścia,które tak kochałam.
Nic więcej już więcej nie mówiąc po przytuli mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w tors MOJEGO (Jak to cudownie brzmi.;)) chłopaka i zaczęłam wąchać jego cudowne perfumy. Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie stało się coś,czego ani on, ani ja nie spodziewaliśmy się zupełnie. Mianowicie nagle usłyszeliśmy strzał. Zszokowana odwróciłam się w stronę z której usłyszałam owy dźwięk. I w tym momencie dosłownie mnie sparaliżowało. Pocisk leciał prosto na mnie. W mgnieniu oka Justin stanął przede mną. Osłonił mnie własnym ciałem,a ja nie wiedziałam co mam zrobić..
Wszytko widziałam teraz w zwolnionym tempie. W stronę Justina biegło już trzech jego ochroniarzy,ale niestety było za późno. Justin oberwał pociskiem w klatkę piersiową i upadł na ziemię. Widziałam jak ochroniarze wreszcie do niego podbiegają i starają się mu pomóc. Ochroniarze stojący przy wejściu zaczęli gonić co sił w nogach sprawcę,a reszta zaczęła bezpiecznie wyprowadzać Beliebers z pomieszczenia. Ja natomiast padłam na kolana przy Justinie.
-Justin,proszę! Nie poddawaj się! Nie możesz tego zrobić! Spójrz na mnie! Proszę,Justin!-krzyczałam ile sił w płucach. Czułam jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Dlaczego to musiało się stać?! Co jeśli Justin...nie! To nie może się tak skończyć! Patrzyłam na niego cała zalana łzami. Makijaż miałam doszczętnie rozmazany,ale nie obchodziło mnie to. Teraz jedynie Justin zajmował moje myśli. Dotknęłam jego policzka i szepnęłam.
-Justin,kochanie..nie zostawiaj mnie...
Chłopak w tej samej chwili otworzył oczy,spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i szepnął dotykając lekko mojej dłoni.
-Nigdy Cię nie zostawię,skarbie..kocham Cię..-i po tych słowach znowu odpłynął,a ja rozpłakałam się jak małe dziecko....
****
Hej! :D Oto 26 rozdział. Hmm..starałam się dodać dreszczyk emocji w tej końcówce,ale mi nie wyszło.;x Nie jestem najlepsza w opisywaniu scen akcji,mam jednak nadzieję,że Wam się spodoba. Męczyłam się nad tym rozdziałem strasznie długo,no ale wreszcie napisałam.;)
PS. Dziękuję za ostatnie 14 komentarzy i ponad 6000 wyświetleń.;)
KOCHAM WAS! ;*
Pozdrawiam.<3
GoŚka.; ]
Czytasz=Komentujesz.
Oh,God! Chyba mam zawał! Ta akcja na końcu..OMG...nie mogę nawet tego słowami wyrazić. KOCHAM TO! <333333333 ;****** Justin musi przeżyć,słyszysz?! *_* Czekam na nexta..dodaj szybko,najlepiej jeszcze dzisiaj,bo normalnie nie wytrzymam.<3
OdpowiedzUsuńhttp://because-i-loved-youx3.blogspot.com/
O.O Megaaaaaa!!!!! <3333 ;**** Końcówka jest taka..wzruszająca...Justin zachował się jak prawdziwy bohater.;* Szkoda mi Sell..mam nadzieję,że Justin wyzdrowieje.;* KOCHAM CIĘ! ;* Czekam na nn z zapartym tchem.;*
OdpowiedzUsuńZabiję!!! Przerwać mi w takim momencie?!!! A tak ogółem świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńo masakra tego sie nie spodziewalam :( juz myslalam ze beda szczescliwi :( ale dobrze ze sobie wybaczyli :) czekam na NN z niecierpliwoscia :D
OdpowiedzUsuńthelovestoryforyou.blogspot.com
KOcham to! Nie no ja Cię po prostu zabiję..kończyć w takim momencie..yyhhh....-.- Czekam na nn.<3 ;*
OdpowiedzUsuńKocham <3 czekam na nn oby wszystko było w porządku <3
OdpowiedzUsuńomg justinie ,żyj!!! czekam na nexta
OdpowiedzUsuń`MimiLoo
o boże, aby Justinowi nic nie było. świetny rozdział. zapraszam na nowego bloga o 1D abitofluckandlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKOCHAM! *.* Jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńCholera jasna...
Czekam na nn! Dodaj szybko.;*
boze to jest genialne o kurde szybko kolejny <333
OdpowiedzUsuńhttp://u-smile-i-smileee.blogspot.com/
LOvciam.<3 Oby Justin przeżył...błagam,błagam,błagam! <3 Czekam na next.;*
OdpowiedzUsuńHej, twój blog został nominowany przeze mnie do The Versatile Blogger zasady znajdziesz na moim blogu :) http://abitofluckandlove.blogspot.com/p/nominacje.html
OdpowiedzUsuńSiema :) Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger. Zasady znajdziesz u mnie na blogu :) http://justinanddeynnmymirrorstaringbackatme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO matko niech Justin to przeżyje!!!!!bo nie chce zeby sell była z tym davidem bo on mnie powoli wkurza a tak po za Tym to świetny ten rozdział♥♥
OdpowiedzUsuń