"Poczułam jak wielka igła bólu przekuwa moje serce.."
Serce już od dłuższej chwili biło mi jak młotem. Dłonie miałam takie spocone jakbym dopiero co wyszła z wody. Prawie porwałam z nerwów rękaw od swojej bluzki.
Justin nadal siedział obok mnie nie odzywając się ani słowem. Najwidoczniej rozważał teraz wszystkie za i przeciw. Patrzyłam na niego zza czarnych kosmków moich włosów modląc się w duchu. Ta niepewność zaczęła mnie już powoli irytować.
Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam ciężkie westchnięcie. Natychmiast spojrzałam na chłopaka,który również patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach.
-Zgadzam się.-wyszeptał po chwili a ja rzuciłam mu się na szyję. Byłam taka szczęśliwa! Miałam ochotę wstać i zacząć skakać i piszczeć z radości,jednak postanowiłam zachować resztki przyzwoitości. Chłopak objął mnie w pasie i jeszcze mocniej do siebie przytulił.
-Kocham Cię.-wyszeptał mi do ucha takim głosem,że aż przeszły przeze mnie ciarki. Poczułam jak słona ciecz zaczyna zbierać mi się w oczach i powoli spływa po moich policzkach. Zaczęłam cichutko łkać w ramię chłopaka. Natychmiast odsunął mnie od siebie i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co się stało?
-Wzruszyłam się.-wytłumaczyłam i już powstrzymywałam kolejne łzy. Justin najwyraźniej już uspokojony czule wytarł mi dłonią mokre policzki. Nawet nie wiem kiedy znowu znalazłam się w jego ramionach i po chwili poczułam na swoich ustach miękkie wargi Justina. Z wielką ochotą oddałam ten przepełniony miłością pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy,kiedy zaczęło nam brakować już powietrza. Złapałam chłopaka za rękę i pomogłam mu wstać. Następnie wspólnie opuściliśmy dworzec i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę szpitala.
*****
Na miejscu byliśmy dopiero po jakiejś godzinie. W szpitalu panował istny chaos. Każdy biegał w inną stronę. Wszędzie walały się jakieś papiery czy inne przedmioty. Zdezorientowana pociągnęłam Justina w stronę pokoju lekarskiego. Na korytarzu siedziała ciocia z wujkiem oraz Brandon i Sammy. Uśmiechnęłam się do nich,a oni to odwzajemnili. Niestety nie zdążyliśmy nawet zapukać,ponieważ wściekły pan doktor już zmierzał w naszym kierunku. Mocniej ścisnęłam rękę Justina chcąc dodać mu otuchy. Uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością. Kiedy lekarz wreszcie do nas doszedł zaczął się awanturować,jednak Justin skutecznie go uspokoił i wytłumaczył swoją nieobecność,oraz wyraził zgodę na operację. Lekarz był bardzo zdziwiony a ja uśmiechnęłam się do niego triumfalnie. Mężczyzna wydał jakieś polecenie pielęgniarce i już za 5 minut mają zabierać mojego Justina na salę operacyjną.
Przylgnęłam do niego całym swoim ciałem. Pomimo wcześniejszych zapewnień lekarzy bałam się tego co może przynieść ta operacja. Kiedy nadszedł czas pożegnania i Justin już szedł w stronę sali nagle podbiegł do mnie,przycisnął mnie z całej siły do ściany i wpoił się w moje usta. Byłam miło zaskoczona takim zwrotem wypadków więc nie protestowałam. Wplotłam dłonie w jego włosy i oddawałam pocałunki. Kiedy usłyszeliśmy znacznie chrząknięcie od strony lekarza z niechęcią oderwaliśmy się od siebie. Justin jednak nadal się nie ruszył ode mnie ani na krok. Oparł swoje czoło o moje i wyszeptał:
-Sell..jeśli wyjdę z tego cało to wrócisz ze mną do domu?
-Oczywiście,że tak.-odparłam również szeptem i pogłaskałam go delikatnie po policzku. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w dłoń. Następnie odwrócił się i po chwili zniknął za drzwiami sali operacyjnej wraz z lekarzami i pielęgniarkami. Ja natomiast usiadłam na krześle obok cioci i Brandona. Próbowali mnie jakoś zagadać,żebym się nie martwiła,ale nie udawało im się to zbytnio. Wielokrotnie próbowali podjąć ze mną rozmowę na różne tematy,jednak ja byłam zbytnio zdenerwowana,aby móc brać w niej udział. Siedziałam dosłownie jak na szpilkach stukając obcasem w posadzkę. Próbowałam znaleźć sobie jakieś zajęcie,jednak nie mogłam wymyślić nic interesującego. Niedługo z tego wszystkiego zacznę obgryzać swoje paznokcie,czego się okropnie brzydzę. Po jakiejś godzinie ciocia,wujek,Sammy i Brandon musieli wracać do domu. Chcieli zabrać mnie ze sobą,jednak ja się nie dałam. Pozostałam nieugięta. Kręciłam się po korytarzu jak oszalała. W ogóle nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chodziłam w tą i z powrotem,w kółko,raz do toalety,raz do bufetu. Kiedy wreszcie rozbolały mnie nogi od chodzenia usiadłam z powrotem na krześle. Nawet nie zauważyłam kiedy moje powieki zamknęły się.
*****
-Panno Gomez! Proszę się obudzić!-usłyszałam po jakimś czasie i poczułam,że ktoś mnie szturcha. Natychmiast się obudziłam.
-Co,co,co się stało?-spytałam zaspana przecierając dłonią oczy i głośno ziewając.
-Wszystko w porządku?-zapytał mężczyzna w białym fartuchu.
-Nie..to znaczy tak! Przepraszam,zdrzemnęłam się chwilkę.
-Rozumiem. Pan Justin jest już po operacji.
Słysząc te słowa natychmiast poderwałam się z miejsca.
-Ii..i co z nim?!
-Spokojnie,wszystko jest w porządku. Guz został usunięty. Pacjent zostanie u nas przez tydzień na obserwacji i będziemy mogli go spokojnie wypisać.-powiedział z uśmiechem mężczyzna a ja poczułam jak wielki kamień spada mi z serca. Operacja udała się! Justin będzie żyć! Czego można chcieć więcej?
****
Tydzień,który Justin przeleżał w szpitalu minął nadzwyczajnie szybko. Dzisiaj właśnie Justin wychodzi ze szpitala. Wszystko było z nim w porządku. Musiał tylko przez pewien czas zażywać witaminy wzmacniające,które zapisał lekarz. Tak więc weszłam do sali mojego chłopaka który był już gotowy do opuszczenia szpitala. W sali zastałam też Ushera,który pomagał chłopakowi pakować swoje rzeczy. Podbiegłam do nich i pomogłam im. We trójkę uwinęliśmy się błyskawicznie. Kiedy otrzymaliśmy wypis w wyśmienitych humorach opuściliśmy budynek szpitala. Przed budynkiem czekali na nas ochroniarze Justina,ponieważ przed szpitalem roiło się od paparazzich. Ochroniarze szli przed nami odganiając natrętnych paparazzich,którzy co chwile zadawali Justinowi przeróżne pytania,na które mój chłopak nie miał nawet najmniejszej ochoty udzielać odpowiedzi. W końcu dotarliśmy do limuzyny i opuściliśmy teren szpitala. Plan był taki: teraz jechaliśmy do mnie,pakowaliśmy moje rzeczy i natychmiast wracaliśmy do domu,ponieważ Justin już następnego dnia ma wywiad,a przecież obiecałam mu,że wrócimy razem. Musiałam dotrzymać słowa,a poza tym cieszę się,że będę mogła zobaczyć ojca i Scarlett. Kiedy limuzyna zatrzymała się przed moim domem ja z Justinem wysiedliśmy i weszliśmy do środka. Ciocia zaproponowała nam obiad,jednak grzecznie podziękowaliśmy i udaliśmy się do mojego pokoju. Kiedy już tam byliśmy wyjęłam z szafy moje walizki i wraz z Justinem zaczęłam pakować do nich swoje rzeczy. Uwinęliśmy się w niecałe pół godziny. Następnie zeszliśmy na dół i czekało mnie to co najgorsze-kolejne pożegnanie. Uhh...jak ja tego nienawidzę. Tak więc z trudem pożegnałam się z wujkiem,ciocią i kuzynostwem dziękując oczywiście za gościnę. Z tutejszej szkoły wypisałam się dwa dni temu,więc nie było przeszkód,abym wróciła do starej. Nie mogłam się doczekać aż zobaczę moich przyjaciół. Cholernie się za nimi stęskniłam. Kiedy wreszcie pożegnałam się ze wszystkimi i obiecałam,że będę dzwonić tak często jak tylko będę mogła opuściłam dom,w którym mieszkałam mniej więcej miesiąc. Wsiedliśmy do limuzyny i ruszyliśmy w drogę.
****
Po kilku godzinach drogi nareszcie limuzyna zatrzymała się przed moim domem. Pożegnałam się z moim chłopakiem,który szedł teraz do siebie po czym wysiadłam z limuzyny. Ojciec nic nie wiedział o moim przyjeździe,ponieważ chciałam zrobić mu niespodziankę. Po cichu weszłam do domu,ponieważ drzwi o dziwo były otwarte. Po cichu rozglądałam się po mieszkaniu,ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć swojego taty. Wreszcie dotarłam do salonu.
-Cześć ta..-nie dokończyłam ponieważ to,co zobaczyłam natychmiast zamknęło mi usta. Na kanapie siedział tata i całował jakąś brunetkę! Z wrażenia opuściłam walizki,które z hukiem upadły na ziemię. Dopiero wtedy zwróciłam na siebie uwagę tych dwojga. Spojrzeli na siebie zakłopotani a ja nie mogłam wykrztusić siebie ani pół słowa. Poczułam jak wielka igła bólu przekuwa moje serce....
****
Hej Wam! ;* Jak widzicie oto 30 rozdział.:D Jak widzicie jednak nie zawiesiłam bloga,ponieważ wena zaczyna mi już powoli wracać. ;) Co do następnego rozdziału...myślę,że powinnam go dodać jakoś tak za 4 dni.;) Dziękuję Wam za wszystkie motywujące komentarze.:D Jesteście wspaniali! ;*** Kocham Was.<3
PS. Jak wiele już pewnie zdążyło zauważyć zmieniłam trochę wygląd tego bloga. Nie jestem jednak pewna co do koloru. Waham się pomiędzy zielonym a fioletowym. Poradźcie mi co powinnam zrobić,bo już sama nie wiem.xD
A i jeszcze jedno..przy okazji,chciałabym polecić Wam świetnego bloga,od którego od niedawna sie uzależniłam. Coraz więcej się w nim dzieje i na pewno warto na niego zajrzeć. Co więcej dziewczyna ma wielki talent,a jej wena mnie po prostu zaskakuje,ponieważ dodaje rozdziały niemal codziennie. Ta dziewczyna jest niesamowita.<3 Tak więc serdecznie zapraszam Was na:
Tak więc to tyle.<333 Trzymajcie się i do nn.<333 ;****
Wasza GoŚka.; ]
Czytasz=Komentujesz.
Rany!!!!!!! <33333 ;***** Rozdział mega!!!!! Tak się cieszę,że z Justinem wszystko w porządku.<33 ;* Ale tego,że ojciec Seleny ma romans to się nie spodziewałam..*__* Czekam na nn.<333 ;*** A co do koloru to wolę fiolet.<3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie-
http://just-trust-me-i-love-u.blogspot.com/
&
http://i-need-believe-justin.blogspot.com/
boskie *.*...ale mama sel zyje? Myslalam ze nie wiec czemu jej tata ma miec romans? Chyba ze cos pomylilam :) tak czy siak czekam na NN ;3
OdpowiedzUsuńTak,mama Seleny nie żyje...romans to może nie zbyt odpowiednie określenie..;) Po prostu ojciec Sel znalazł sobie inną kobietę.;)
Usuńok, rozumiem ;)
UsuńO boze kocham to czytac <3 a i niech bedzie ZIELONY BO PASUJE IDEALNIE <3
OdpowiedzUsuńJeeeeyyy..! <333 ;**** KOCHAM TO! <3 ;* Nie spodziewałam się,że Ojciec Sell podczas jej nieobecności znajdzie sobie jakąś paniusię..współczuję Sell..czekam na nn.<3 ;33 A co do koloru zostaw zielony bo wygląda ekstra.<3
OdpowiedzUsuńAndzia.<3
Wow! Superowy rozdział,z resztą jak zawsze.<333;**** Nie spodziewałam się tego,że Ojciec Sell znajdzie sobie inną.;o Kocham tego bloga.;33 Czekam na nn.<333
OdpowiedzUsuńKocham to! <333 Końcówka była wstrząsająca..*-* Czekam na nn z zapartym tchem.<3
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny!!! I jestem ciekawa czy Sell zaakceptuje nową kobietę jej taty nwm jak to będzie dalej więc czekam na nn
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o kolor to ten doskonale panuje ale fioletowy też by wyglądał spoko,ale nie wiem czy sie tak da zrobić że na każdy rozdział inny kolor wstawić bo u takiej dziewczyny tak było na blogu.
KOcham to! <3333 ;**** Czekam na nn.;333
OdpowiedzUsuń